31. Festiwal Mozartowski w Warszawie
Teatr Warszawskiej Opery Kameralnej
Wolfgang Amadeusz Mozart
Czarodziejski flet
Die Zauberflöte
Opera w dwóch aktach z dialogami w języku polskim
Inscenizacja i reżyseria: Giovanny Castellanos
Wznowienie reżyserii Jolanta Denejko
Kierownictwo muzyczne: Marcin Sompoliński
Scenografia: Rafał Olbiński
Kostiumy: Marcin Łobacz
Choreografia: Jakub Lewandowski
Reżyseria światła: Damian Pawella
Multimedia/grafika: Sylwester Siejna
Sarastro | Remigiusz Łukomski
Królowa Nocy | Katarzyna Drelich
Tamino | Aleksander Kunach
Pamina | Anna Farysej
Mówca | Piotr Nowacki
Papageno | Paweł Trojak
Papagena | Aleksandra Żakiewicz
Monostatos | Piotr Maciejowski
I Dama | Sylwia Krzysiek
II Dama | Joanna Lalek
III Dama | Katarzyna Nowosad
I Chłopiec | Lucyna Białas
II Chłopiec | Marcelina Górska
III Chłopiec | Tomasz Raczkiewicz
I Zbrojny / I Kapłan | Tomasz Grygo
II Zbrojny / II Kapłan | Łukasz Górczyński
Tancerze:
Rajski Ptak I | Maria Bijak
Rajski Ptak II | Agnieszka Borkowska
Magiczne Zwierzę I | Dominika Gryz
Magiczne Zwierzę II | Kamil Wawrzuta
Niewolnik I | Bartłomiej Gąsior
Niewolnik II | Patryk Gnaś
Zespół Wokalny Warszawskiej Opery Kameralnej
Kierownik Zespołu Wokalnego: Krzysztof Kusiel-Moroz
Zespół Instrumentów Dawnych Warszawskiej Opery Kameralnej
Musicae Antiquae Collegium Varsoviense
Dyrygent
Kuba Wnuk
Czarodziejski Flet uważany jest za jedno z najwybitniejszych mozartowskich arcydzieł scenicznych. Opera powstała w roku śmierci Mozarta, a jej sceniczny żywot trwa nieprzerwanie od końca XVIII wieku. Popularnością zdominowała nawet takie arcydzieła jak Wesele Figara czy Don Giovannni. Na czym polega magia tego szczególnego utworu? Na masońskiej symbolice zawartej w nieco rozbujałym libretcie czy może na szczególnie fantastycznej wizji odrealnionego świata, który znajduje się wszędzie i nigdzie? Ku tej drugiej interpretacji skłania się reżyserska wizja Giovanniego Castellanosa, który starał się wyzyskać cały potencjał absolutnej fantastyki oraz w mistrzowski sposób włączonej w to przedziwne libretto najgenialniejszej muzyki. Mozart zaskakuje tutaj różnorodnością form: chóry, arie, koloratury, piosenki, wielkie ensamble i finały. Kompozytor pokazuje również wyjątkowy katalog postaci, z których niektóre balansują na granicy semi-buffa (Papageno, Papagena, Monostatos), a inne są jako żywo zaczerpnięte z opery seria (Królowa Nocy – zła wiedźma, Sarastro – dobry kapłan, Pamina i Tamino – para kochanków, chóry kapłanów). Są też kompletnie nowe elementy nieznane z wcześniejszych konwencji operowych – Strażnicy, Trzej Chłopcy, Trzy Damy. Wszystkie te elementy obdarzył Mozart szczególną muzyczną aurą, a każda z postaci posiada własne unikalne cechy języka muzycznego. Scenografia Olbińskiego opisuje ten oniryczno-surrealistyczny świat w sposób dosłownie pełen fantazji, skojarzeń, aluzji, ale jednocześnie przyjazny dla widza. Kostiumy Marcina Łobacza uwydatniają jeszcze skojarzenia zwierzęco-baśniowe, nadając całości wyjątkowy wymiar estetyczny.
Nowa inscenizacja Czarodziejskiego Fletu jest rozwinięciem tradycji teatralnej Warszawskiej Opery Kameralnej, jej twórczą kontynuacją przy jednoczesnym zastosowaniu nowych możliwości, jakie daje dzisiejsza technologia. Zauważyła to Dorota Szwarcman z tygodnika „Polityka”:
– Hucznie zapowiadane wydarzenie nie rozczarowało, przeciwnie – dosłownie oczarowało publiczność, która nagrodziła artystów i twórców długimi owacjami na stojąco. Zachwyt ten wzbudziło znakomite wykonanie oraz niesamowita spójność wizualna – pisała po premierze Anna Krajkowska (niezalezna.pl). Autorzy strony wizualnej nie zdominowali spektaklu, a wydobyli z niego urok, magię i szyk. Duża w tym zasługa rewelacyjnego doboru kolorów. Dominujące na scenie różne odcienie granatu są pięknym, niezwykle dostojnym tłem. Dodają głębi pojawiającym się na nich fantastycznym grafikom, ale też nie przyćmiewają aktorów. Dużo tu motywów starożytnych i bajkowych. Nie sposób nie zwrócić uwagi na otwierające się i zamykające kocie oko. Ze scenografią doskonale wprost korespondują zachwycające kostiumy. Marcin Łobacz, młody projektant mody robiący zawrotną karierę w Londynie, stworzył stroje tak spójne z pracami Olbińskiego, że czasami miało się wrażenie, iż postacie wychodzą, wydobywają się ze scenografii. Coś niesamowitego! – zachwyciła się krytyk.
***
Choć reżyserem nowej wersji „Czarodziejskiego fletu” w WOK jest Kolumbijczyk mieszkający w Polsce, współpracownik m.in. Krystiana Lupy i Andrzeja Wajdy, to największe piętno odcisnął na nim autor scenografii Rafał Olbiński. Ową scenografią są bowiem w większości animowane projekcje w stylistyce charakterystycznej dla znanego plakacisty. Jednak w tym wydaniu mają one więcej wdzięku i dowcipu, są bardziej bajkowe. Dopasowane są do nich również bajkowe stroje autorstwa Marcina Łobacza, młodego projektanta mody, który ubierał już Cher czy Rihannę. Wdzięczne są zwłaszcza kostiumy Królowej Nocy oraz Papagena i Papageny. Powstało przedstawienie dla dorosłych i dla dzieci, tym bardziej że dialogi mówione są po polsku (zwykle wykonuje się je w języku oryginału – po niemiecku). Co więcej, muzycznie spektakl też jest atrakcyjny. Dobre są właściwie wszystkie główne postaci: Pamina (Ingrida Gapova) i Tamino (Aleksander Kunach), Papageno (Artur Janda), Królowa Nocy (Joanna Moskowicz) i Sarastro (Krzysztof Borysiewicz), także poboczne role są na poziomie. Orkiestrę prowadzi z wyczuciem Marcin Sompoliński.
Dorota Szwarcman – Polityka
Przede wszystkim ta scenografia nie może przytłoczyć ludzi skalą. Trzeba zaskoczyć widzów niespodzianką, chciałoby się powiedzieć – pięknem. Jeśli to się uda, to fantastycznie – stwierdził Olbiński podczas rozmowy ze mną. I udało się. Autorzy strony wizualnej nie zdominowali spektaklu, a wydobyli z niego urok, magię i szyk. Duża w tym zasługa rewelacyjnego doboru kolorów. Dominujące na scenie różne odcienie granatu są pięknym, niezwykle dostojnym tłem. Dodają głębi pojawiającym się na nich fantastycznym grafikom, ale też nie przyćmiewają aktorów. Dużo tu motywów starożytnych i bajkowych. Nie sposób nie zwrócić uwagi na otwierające się i zamykające kocie oko. Ze scenografią doskonale wprost korespondują zachwycające kostiumy. Marcin Łobacz, młody projektant mody robiący zawrotną karierę w Londynie, stworzył stroje tak spójne z pracami Olbińskiego, że czasami miało się wrażenie, iż postacie wychodzą, wydobywają się ze scenografii. Coś niesamowitego!
Maestro Marcin Sompoliński ma rękę do Mozarta, co tylko udowadnia w “Czarodziejskim flecie”, a słuchać ukochanej przez melomanów opery salzburskiego mistrza na instrumentach dawnych w wykonaniu orkiestry MACV to sama przyjemność. Fenomenalnie spisali się śpiewacy. Aleksander Kunach w roli Tarnina i Joanna Moskowicz jako Królowa Nocy zachwycali już nie raz.
Wrażliwością i pięknym głosem ujęła mnie Ingrida Gapova w roli Paminy, zaś genialnym wykonaniem wokalnym i aktorskim oczarował Artur Janda jako Papageno. To kolejna wymagająca rola, którą ostatnio powierzono Jandzie w premierowym przedstawieniu na scenie WOK. Błyszczał jako Orfeusz, później jako Figaro (“Wesele Figara” można obejrzeć w ramach Festiwalu Mozartowskiego 21, 22 i 23 czerwca), a teraz zachwyca i bawi jako Papageno. Nie dziwi to, że artysta dostał nominację do XIII Teatralnych Nagród Muzycznych im. Jana Kiepury w kategorii dla najlepszego śpiewaka operowego (w dziedzinie najlepszy dyrygent nominowano zaś Marcina Sompolińskiego). Postać ptasznika jest barwna i humorystyczna już w samym libretcie. Giovanny Castellanos dodał jej trochę więcej komizmu, ot, choćby wplatając zabawną przyśpiewkę w scenie, gdy Papageno został poddany próbie milczenia.
Anna Krajkowska – Gazeta Polska
Opera „Czarodziejski flet” bywała już poddawana rozmaitym interpretacjom, tutaj zastosowano tradycyjną, zachowawczą i baśniową. Scenografię zgodnie ze swym rozpoznawalnym stylem naiwnego surrealizmu opracował Rafał Olbiński, zaś pełne fantazji, oparte trochę na motywach ze starożytnego Egiptu kostiumy zaproponował Marcin Łobacz. Chór kameralny przygotował Krzysztof Kusiel-Moroz. Honorowy patronat nad premierą objął Ambasador Austrii dr Werner Almhofer. Wiadomo, Austriakom Mozarta nikt nie odbierze.
Joanna Tumiłowicz – Maestro.pl
Świat z plakatów Rafała Olbińskiego efektownie ożył w „Czarodziejskim flecie” w Warszawskiej Operze Kameralnej. Przedstawienie jest wizualnie ładne, atrakcyjne i przyjazne dla widza, a to nieczęsto się przecież zdarza we współczesnym teatrze. Realizatorzy nie starali się odkryć w arcydziele Mozarta ukrytych sensów, choć jest ich tam mnóstwo, co starają się – czasami wręcz natrętnie – udowodnić inni realizatorzy.
Bohaterem warszawskiej realizacji jest też Marcin Łobacz. Jego kostiumy inspirowane estetyką i kolorystyką prac Rafała Olbińskiego kreują spójny, surrealistyczny świat. Warto szczególnie docenić u tego projektanta świetne wyczucie niuansów barw i umiejętność ich łączenia w rozmaitych wariantach. Zespół wykonawców nareszcie w Warszawskiej Operze Kameralnej został dobrany starannie i przede wszystkim ze zrozumieniem wymagań, jakie stawia muzyka Mozarta. Na scenie mamy przegląd różnych generacji artystycznych – doświadczonego, a przybyłego z zagranicy Krzysztofa Borysiewicza (Sarastro), perfekcyjną Joannę Moskowicz (Królowa Nocy) i Artura Jandę (zabawny, a nieprzerysowany Papageno) czy młodą Aleksandrę Żakiewicz (Papagena).
Jacek Marczyński, Rzeczpospolita