UWAGA! Spektakl dla widzów dorosłych !!!
W czasie trwania spektaklu dwukrotnie będą użyte krótkotrwałe światła stroboskopowe.
32. Festiwal Mozartowski w Warszawie
Teatr Warszawskiej Opery Kameralnej
Wolfgang Amadeusz Mozart
Don Giovanni
Il dissoluto punito, ossia Il Don Giovanni
Opera w dwóch aktach, recytatywy w języku polskim w przekładzie Stanisława Barańczaka
Czas trwania: 180 min., 1 przerwa (15 min.)
Inscenizacja i reżyseria: Michał Znaniecki
Kierownictwo muzyczne: Tadeusz Kozłowski
Scenografia: Rafał Olbiński, Luigi Scoglio
Kostiumy: Michał Znaniecki
Choreografia: Inga Pilchowska
Reżyseria światła: Dawid Karolak
Multimedia: Karolina Jacewicz
Asystent reżysera: Jolanta Denejko
Asystent choreografa: Joanna Kierzkowska
Asystent scenografa: Elwira Szyszka
Asystent kostiumografa: Anna Zwiefka
OBSADA:
Don Giovanni – Łukasz Klimczak
Leporello – Dawid Biwo
Donna Anna – Ewa Tracz
Donna Elwira – Natalia Rubiś
Zerlina – Aleksandra Borkiewicz-Cłapińska
Don Ottavio – Jarosław Bielecki
Masetto – Sebastian Marszałowicz
Commendatore – Remigiusz Łukomski
Tancerze: Katarzyna Reisch, Anna Reisch, Ewelina Kruk, Zyta Bujacz-Dziel, Karolina Banaszek, Natalia Jóźwiak
Zespół Instrumentów Dawnych Warszawskiej Opery Kameralnej
Musicae Antiquae Collegium Varsoviense
Dyrygent
Adam Banaszak
Olha Bilas – pianoforte
Zespół Wokalny Warszawskiej Opery Kameralnej
Kierownik Zespołu Wokalnego – Krzysztof Kusiel-Moroz
Serdecznie zapraszamy naszych widzów na operę „Don Giovanni” w nowej inscenizacji Michała Znanieckiego. Ilekroć to arcydzieło Wolfganga Amadeusza Mozarta pojawia się w nowej odsłonie na operowym afiszu, skupia nań uwagę całego muzycznego świata.
Czy którakolwiek z operowych premier Wolfganga Amadeusza Mozarta zwieńczona została tak wspaniałymi recenzjami jak miało to miejsce po wystawieniu opery „Don Giovanni”? Co sprawia, że do dzisiaj rozbudza ono wyobraźnię muzykologów, jako opera, która znacznie wyprzedziła swoje czasy?
Do Pragi, gdzie Salzburski Mistrz miał dać światu operę opowiadająca historię największego z uwodzicieli, przybył na fali znakomitych recenzji po „Weselu Figara”, ale to w jaki sposób prażanie przyjęli „Don Giovanniego” przeszło wszelkie oczekiwania. Pełen malkontentów Wiedeń, często wręcz czekających na potknięcie Mozarta, musiał tym razem obejść się recenzjami, które obficie płynęły z Pragi.
W 91. wydaniu w roku 1787 „Wiener Zeitung” pisał o wielkim sukcesie dzieła, wystawionym siłami włoskiej trupy działającej w Pradze pod kierownictwem tenora i menagera, Domenico Guardasoniego. Sam Mozart zbudowany wielkim sukcesem pisał do przyjaciela, Gottfrieda von Jacquina: 29 października moja opera trafiła na scenę odnosząc trudny do opisania sukces. Mam nadzieję na jej wystawienie w Wiedniu, choć chcą abym im tutaj napisał kolejną operę, to jednak pomimo kuszącej propozycji, muszę odmówić.
Bezspornie o ostatecznym sukcesie dzieła zdecydowała również jego strona czysto literacka. Twórca libretta, Lorenzo Da Ponte, odwołując się wprost do dzieła Moliera, stworzył arcydzieło potwierdzając słuszną opinię najwybitniejszego librecisty swoich czasów. Znamiennym jest, że uważana dzisiaj za absolutne arcydzieło, wpisana w poczet największych osiągnięć ludzkiego umysłu opera, skutecznie podzieliła krytyków majowej premiery w Wiedniu (7 maja 1788). Jedni odczytywali ją jako operę buffa nomen omen zgodnie z intencjami samego Mozarta, rzecz w tym, że zarówno sam temat dramatu jak i sposób przedstawienia w nim fabuły i postaci, wpisywały je w znacznie poważniejszy gatunek dramma giocosa. I to właśnie sposób w jaki interpretowano operę zdecydował o polemice. Przeciął ją sam Józef Haydn, jak pisze Johann Schink w Dramutrgiche Monate 1790 uznając wszelkie dyskusje za bezcelowe w obliczu geniuszu największego kompozytora wszechczasów, jakim jest Wolfgang Amadeusz Mozart. Nomen omen tenże sam wpływowy wiedeński krytyk (Schink) choć nie pozostawia suchej nitki na libretcie, pod niebiosa wychwala muzykę Mozarta.
W tej ocenie poszedł dalej Chronik v. Berlin już wówczas określając „Don Giovanniego” najwybitniejszym dziełem operowym jakie kiedykolwiek usłyszał człowiek, wyprzedzającym w znacznej mierze swoje czasy. Jak dalece, najlepiej świadczy list Johanna Wolfganga Goethego do Friedricha Schillera z grudnia 1797 roku, w której poeta podkreśla wyjątkowość dzieła przy jego pewnej artystycznej hermetyczności, która z racji na artyzm, zarezerwowana jest dla nielicznych.
Carl Spazier, jeden z najbardziej wpływowych krytyków doby Mozarta, (publikował na łamach Musikalisches Wochenblatt) poszedł najdalej, pisząc, iż jedna aria z „Don Giovanniego” znaczy więcej niż wszystkie dzieła Giovanniego Paisiella.
Wspomniany przez Goethe artyzm, odbiegający od chęci schlebiania tanim gustom, nie przeszkodził w sukcesie liczonym wystawieniami dzieła. Jak podaje biograf Mozarta Otto Jahn, w Wiedniu zabrzmiało do 1863 roku 531 razy, w Pradze – 476 a w Berlinie przez pół wieku, wykonano ”Don Giovanniego” ponad 200 razy.
W Polsce arcydzieło Mozarta wykonano już w 1789 roku w Warszawie. 231 lat po tej premierze Warszawska Opera Kameralna ma zaszczyt przedstawić drugą wizję artystyczną tego dzieła, goszczącą na naszej scenie.
***
Mnie się to przedstawienie podoba. Jest ono czymś więcej niż najnowszą premierą w teatrze.
To wydarzenie!
W projekcjach autorstwa Rafała Olbińskiego buzują emocje i podświadomość tytułowego bohatera.
Alina Ert-Eberdt – Segregatory
Opera „Don Giovanni” w inscenizacji Michała Znanieckiego przeznaczona jest według mnie do wielorazowego oglądania i słuchania, by móc ją smakować i w pełni delektować się nią. (…) scenografia wabi i nęci, by przez ażurowe prześwity podpatrywać, odgadywać, domyślać się. I tu przyznać muszę, że wielokrotnie przyłapałam się na zapatrzeniu. Często ilość bodźców, które przyjmowałam, wywoływała u mnie wielkie „wow”. Nieduża przestrzeń Opery Kameralnej stawała się w inscenizacji Znanieckiego swoistym „silva rerum”. Działo się na proscenium, scenie, w głębi sceny, w bocznych scenkach prosceniowych. Dopiero po chwili skonstatowałam z żalem, że zatrzymanie się na sześćset ósmym szczególe wytrąca moją uważność muzyczną.
Monika Jazownik – Presto
Najlepszych solistów sprowadzono z różnych stron kraju, także dyrygenta, aby nie ucierpiał najważniejszy element – muzyka Mozarta
Bronisław Tumiłowicz – Przegląd