Kopciuszek
„Kopciuszek albo triumf dobroci” (La Cenerentola ossia La bontà in trionfo) to opera komiczna w dwóch aktach i pięciu scenach, stworzona przez Gioacchina Rossiniego do libretta Jacopa Ferrettiego. To przepiękne i wymagające dzieło chyba niesłusznie pozostaje nieco w cieniu „Cyrulika sewilskiego”.
Wiemy, że Rossini otrzymał za partyturę 500 skudów, czyli o 100 więcej niż za „Cyrulika”! Data premiery została określona na 26 grudnia 1816 roku, nie została jednak dotrzymana. Zamawiający bardzo długo nie mógł się zdecydować na libretto. Ostatecznie, już pod presją czasu, wybór padł na słynną baśń. Wiadomo było, że termin premiery jest nierealny, zdecydowano się jednak na podjęcie wszelkich kroków, by do premiery doszło jeszcze w sezonie zimowym. „Kopciuszek” powstawał więc w iście ekspresowym tempie. Jak wspomina sam Ferretti, napisanie libretta zajęło mu 22 dni. Rossini na skomponowanie muzyki potrzebował zaledwie dwóch dni więcej!
„Kopciuszek” został wystawiony 25 stycznia 1817 roku i spotkał się z przyjęciem niewiele lepszym niż „Cyrulik sewilski”. Na kilka fragmentów zareagowano co prawda wielkimi brawami, jednak reszta przeszła właściwie bez echa. Zdarzyły się nawet gwizdy. Z wyjątkiem ulubienicy rzymskiej publiczności Gertrudy Righetti-Giorgi – obsadzonej w tytułowej roli – w obsadzie zabrakło gwiazd. Jednak sam Rossini wierzył, że publiczność z dnia na dzień, czy raczej z wieczoru na wieczór, z każdym wystawieniem bardziej doceni „Kopciuszka” – i tak się stało. Dzieło szybko podbiło sceny europejskie: w 1818 roku opera została wystawiona w Barcelonie i Monachium, dwa lata później w Londynie, Wiedniu i Budapeszcie. W 1822 podbiła Paryż oraz Kraków (co ciekawe – wystawiona w języku niemieckim). W roku 1824 zabrzmiała we Lwowie, a w 1826 w Nowym Jorku. Warszawa na „Kopciuszka” czekała do 1829 roku, jedenaście lat od dnia, w którym dzieło usłyszał świat. Nic więc dziwnego, że z katalogu dzieł Rossiniego „Kopciuszek” popularnością ustępuje jedynie „Cyrulikowi sewilskiemu”. Co więcej, wymagania, które odtwórczyniom tytułowej roli stawia partia wokalna Angeliny, czyni z „Kopciuszka” prawdziwy sprawdzian nie tyle scenicznej dojrzałości, co sprawności wokalnej. Nic dziwnego, że na liście odtwórczyń głównej roli błyszczą nazwiska tej klasy, co Conchita Supervía (lata 30. minionego wieku), Agnes Baltsa, Ewa Podleś, Cecilia Bartoli czy Teresa Berganza.
Opera powstała na kanwie bajki Perraulta. Jest jednak kilka istotnych szczegółów, które odróżniają ją od bajkowego pierwowzoru. Kompozytor i librecista postanowili uwolnić ją od elementów fantastycznych, a słynny pantofelek został zastąpiony bransoletką. Powód był zgoła prozaiczny – obawiano się skandalu obyczajowego. Poszukiwania właścicielki pantofelka wymuszałyby każdorazowe podnoszenie sukni, a byłoby to rzeczą niedopuszczalną w czasach Rossiniego. Obawiano się reakcji cenzury i publiczności. W krytyce pojawiały się także komentarze upatrujące innej przyczyny zmiany w libretcie: Jeden tylko powód mógł usprawiedliwić w libretcie autora włoskiego zmianę pantofelka Kopciuszka na bransoletkę; ten mianowicie że wykonawczyni roli głównej musiała mieć piękne ramię, ale brzydką stopę.
Opera przeszła do historii jako pierwsza, w której do mieszaniny baśniowości i pełnej komediowości akcji dodano elementy farsy. Możemy tylko żałować, że „Kopciuszek” jest ostatnią włoską operą buffa Rossiniego – pełną ciepła, niuansów, swoistą koronką utkaną z fraz i głosów. Od tego momentu w jego twórczości rozpoczyna się okres stylistyki nawiązującej do opery francuskiej.
Warszawska Opera Kameralna zrealizowała jedną z nielicznych w Polsce inscenizacji „Kopciuszka”, co określiło w sposób istotny miejsce tej sceny na europejskiej mapie operowej. Liczne entuzjastyczne recenzje, które odbiły się echem także poza polskimi granicami, utwierdzają przynależność tego teatru operowego do elity.
Piotr Iwicki
Obchody 50-lecia pracy artystycznej Jitki Stokalskiej
Pół wieku piękna
Mogła być niekwestionowaną gwiazdą reżyserii dramatycznej u naszych południowych sąsiadów. Jednak dzięki jej własnym wyborom zyskaliśmy postać wręcz ikoniczną dla polskiej sztuki. Jitka Stokalska, urodzona w Pardubicach, absolwentka Wydziału Reżyserii Dramatu Wyższej Szkoły Teatralnej w Pradze jeszcze w czasie studiów przyjechała do Polski. To wówczas, a był to rok 1965, odbyła staż u boku Kazimierza Dejmka w Teatrze Narodowym, by błyskawicznie stać się jego asystentką. Wtedy jeszcze nikt nie mógł przewidzieć, że sympatyczna, bezkonfliktowa, niezwykle lubiana i ceniona przez całe środowisko Czeszka wypracuje własny styl, naznaczony artystyczną głębią, wnikliwością i kompetencją płynącą z wiedzy i pracowitości.
Jej artystyczną drogę wyznaczają kamienie milowe kariery reżyserskiej: Teatr Polski w Bielsku-Białej, Teatr im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie, Teatr im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu czy nasz Olimp sztuki dramatycznej – Stary Teatr im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie. W 1968 roku objęła stanowisko reżysera w Teatrze Współczesnym im. Edmunda Wiercińskiego we Wrocławiu. Szybko jednak miało się okazać, że Jitka Stokalska ma coś, co predysponuje ją do pracy w teatrze operowym: wyczucie melodii ludzkiego głosu, frazy, przenikania się sztuk, zatarcia granic między tym, co wypowiedziane a tym, co wyśpiewane. W tym wszystkim Jubilatka nie tylko szybko odnalazła swoje powołanie, lecz także wyznaczyła kanon.
W 1973 roku związała się z Warszawską Operą Kameralną. Jitka Stokalska jest jednym z najcenniejszych odkryć Stefana Sutkowskiego. Dziesiątki premier dzieł od baroku po współczesność uczyniły z niej reżyserkę, której śmiało można przypisać miano niezwykle wszechstronnej. Wśród jej realizacji znalazły się ikoniczna wersja „Wesela Figara” – fundament dalszego bogatego repertuaru Mozartowskiego Warszawskiej Opery Kameralnej – gigantyczny cykl oper włoskich z dziełami Gioacchina Rossiniego i Gaetana Donizettiego na czele czy wreszcie mistrzowskie kreacje Haendlowskie. To wszystko dopełniły liczne polskie opery, zarówno te wpisane w kanon, jak i współczesne. Również w Warszawskiej Operze Kameralnej w 2004 roku zrealizowała światową premierę pierwotnej wersji (zwanej brneńską) opery „Jenufa” Leoša Janáčka. Jej kunszt i dokonania pod szyldem Warszawskiej Opery Kameralnej sławiły polską sztukę operową na najbardziej prestiżowych scenach Europy i poza jej granicami.
Od 1994 roku jest wykładowcą Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie (wcześniej Akademia Muzyczna im. Fryderyka Chopina), gdzie dzieli się ze studentami wiedzą z zakresu aktorstwa operowego.
Sztuka Jitki Stokalskiej to nieustanne zgłębianie dzieła w poszukiwaniu tego, co kompozytor miał do przekazania odbiorcy. Nie podąża drogą na skróty, nie stara się szokować, mizdrzyć do słuchaczy, nie szuka sensacji. Kunszt Reżyserki objawia się w dążeniu do prawdy, co w dzisiejszych czasach zdaje się wręcz niemodne. Ale właśnie to sprawia, że jej artystyczne wizje trwają, a artyści debiutujący pod jej skrzydłami goszczą na najważniejszych estradach świata. Jej artystyczne kreacje to nie komety, które błyszczą chwilę i gasną. Jitka Stokalska to prawdziwa gwiazda, a jej sztuka promienieje samoistnie. Niech trwa!
Piotr Iwicki