WESELE FIGARA
Teatr Warszawskiej Opery Kameralnej
Wolfgang Amadeus Mozart
Le Nozze di Figaro
Opera komiczna w czterech aktach we włoskiej wersji językowej
Recytatywy w języku polskim w przekładzie Stanisława Barańczaka
Kompozytor | Wolfgang Amadeus Mozart
Libretto | Lorenzo Da Ponte
Premiera | 27 kwietnia 2019 r.
Inscenizacja i reżyseria – Grzegorz Chrapkiewicz
Kierownictwo muzyczne – Piotr Sułkowski
Scenografia – Wojciech Stefaniak
Kostiumy – Katarzyna Szczurowska, Anna Skupień
Choreografia Jarosław Staniek
Reżyseria światła Piotr Pawlik
Asystent reżysera Jacek Ornafa
Asystent kierownika muzycznego – Kuba Wnuk
Asystent choreografa – Katarzyna Zielonka
Inspicjent – Maria Grąbkowska
OBSADA:
Hrabia Almaviva | Hubert Zapiór
Hrabina Rozyna | Karina Skrzeszewska
Zuzanna | Aleksandra Orłowska
Figaro | Artur Janda
Cherubin | Jan Jakub Monowid
Marcelina | Elżbieta Wróblewska
Basilio | Aleksander Kunach
Bartolo | Dariusz Machej
Antonio | Maciej Miecznikowski
Barbarina | Anna Górska
Don Curzio | Jacek Ornafa
Tancerze | Jarema Andrzejewski, Arkadiusz Jarosz, Patryk Rybarski, Sebastian Piotrowicz
Orkiestra Instrumentów Dawnych Warszawskiej Opery Kameralnej
Musicae Antiquae Collegium Varsoviense
Klawesyn | Dorota Stawarska
Dyrygent
Piotr Sułkowski
Wesele Figara to jedna z najgenialniejszych oper w historii świata. Opera powstała w roku 1786 do libretta Lorenza da Ponte na podstawie słynnej sztuki Pierre’a Beaumarchais’go o takim samym tytule. Sztuka krytykująca relacje społeczne feudalnego świata zakazana była w wielu krajach. Mozart, podejmując się tego tematu również ryzykował bardzo wiele, choć da Ponte zadbał o pominięcie całej problematyki społecznej czy politycznej obecnej w oryginale sztuki. Premiera za zgodą Cesarza dobyła się w dworskim teatrze 1 maja 1786 roku. Dzieło spotkało się z dobrym przyjęciem, chociaż nakładano na nie kolejne ograniczenia formalne.
Mozart wspiął się w tym utworze na sam szczyt absolutnej inwencji twórczej. Społeczna wymowa komedii Beaumarchais otrzymała poprzez mozartowską muzykę wymiar psychologii społecznej. Każda postać mozartowskiej opery mówi niejako własnym językiem muzycznym, opowiada swoją historię. Mozart dokonuje tego poprzez osiemnastowieczne konwencje operowe, a jednocześnie obdarza poszczególne postacie indywidualnymi rysami muzycznymi. Inna jest zatem charakterystyka śmiałego Figara, brutalnego Hrabiego, rezolutnej Zuzanny czy udręczonej Hrabiny. Arie, duety, ansamble, wielkie sceny zbiorowe, trwające wiele minut finały aktów, stają się nie tylko muzycznym obrazem akcji scenicznej, ale poprzez indywidualizm postaci, prezentują oczom widza prawdziwe życie.
Inscenizacja Grzegorza Chrapkiewicza nadała tej genialnej operze wymiar czysto ludzki. Reżyser bawi się postaciami i jednocześnie odsłania ludzkie słabości w tym pustotę i pożądliwość. Ostre rysy postaci łagodzi humorem i przenośnią, ożywiając akcję gestem i pantomimą. Zawoalowana erotyka dzieła i psychologiczne zarysowanie poszczególnych typów ludzkich nadają tej realizacji cechy wybitnej, choć zabawnej sztuki. Muzyka Mozarta nadaje całości potoczystości i podkręca akcję dzieła. Nowa wersja Wesela Figara w Warszawskiej Operze Kameralnej nie pozostawi widza obojętnym, lecz zaangażuje go emocjonalnie, wciągając w swój specyficzny, nie do końca przecież wesoły świat.
***
Z orkiestrowej fosy wprost emanowała energia, ba – euforia instrumentalistów zespołu Musicae Antiquae Collegium Varsoviense, grających pod batutą Piotra Sułkowskiego. Euforia płynąca z tej genialnej partytury udzielała się solistom i widzom, a wzmagał ją farsowy styl przedstawienia. Mozart na farsowo? Hm… Libretto Lorenza da Ponte daje wprawdzie i takie możliwości, tylko że Mozart idealnie, jak w puzzlu, dopasował do niego muzykę. Ale soliści rozpraszali to powątpiewanie. Zarówno ci z dawna osadzeni w swoich rolach, jak i debiutanci, ze swobodą i szybkością wyczyniali zgodne ze śpiewem zabawne miny i gesty, i popadali w komediowe sytuacje tak naturalnie, jakby niczym innym nigdy nie zajmowali się na scenie ani w życiu.
U szczupłego Artura Jandy z irokezem na głowie, uśmiech, spryt i lekki bas-baryton, złożyły się na ideał operowego Figara, dążącego do ślubu z Zuzanną. W tej roli promieniowała urokiem spojrzeń i głosu zwinna, śliczna i rozumna Aleksandra Orłowska, świeża w zespole WOK. Tomasz Kumięga grał eleganta Hrabiego jako raptusa i złośnika, Karina Skrzeszewska – Hrabina (uznana solistka Opery Śląskiej) brylowała urodą i pięknem sopranu, a oboje znakomicie zostali poprowadzeni aktorsko. W zalecankach do kolejnych kobiet: Hrabiny, Zuzanny i Barbariny (Paulina Tuzińska) aż kipiał z podniecenia niepowtarzalny alt Jana Jakuba Monowida, czyli Cherubina w bejsbolówce, który wjeżdżał na scenę na hulajnodze. Elżbieta Wróblewska przyciągała wzrok – i słuch! – jako powabna Marcelina w kapelusiku z piórkiem i obcisłej sukience. Intrygant Basilio – Aleksander Kunach – z rozwianym włosem siwej peruki przemieszczał się wszędzie z jasnym futerałem skrzypiec. Beaumarchais swojej komedii Wesele Figara, podłożu libretta, nadał podtytuł Szalony dzień i reżyser Grzegorz Chrapkiewicz, głównie aktor, najwidoczniej podążył tą drogą. Liryczny przerywnik w farsowym szaleństwie stanowił tylko wysuwany czasem zza kulis klawesyn z koncertującą, i na ciemno ubraną panią Konstancją Mozart (Dorota Stawarska). Kostiumy ciekawie zaprojektowane przez Katarzynę Szczurowską i Annę Skupień wyrazistą formą i kolorem odcinały się od tła białych ścian, a obok odniesień do mody współczesnej miały sporo fantazji.
Małgorzata Komorowska – Dziennik Teatralny
Sytuacje na scenie zmieniają się szybko. Gagi są zabawne. Wśród rekwizytów pojawia się wszechobecna teraz na ulicach Warszawy hulajnoga. Reżyser, wykorzystując bardzo bliską w tym teatrze odległość sceny od widowni, „kazał” śpiewakom grać mimiką. Gra spojrzeniami i grymasami twarzy ma w tej inscenizacji znaczenie, ponieważ recytatywy są wykonywane po polsku w dowcipnym, miejscami rubasznym przekładzie Stanisława Barańczaka. Polskie napisy podczas arii śpiewanych po włosku też „lecą” w tłumaczeniu Barańczaka. Ortodoksi krzywili się na ten zabieg, ale mnie on nie raził. Nie mam nic przeciwko łamaniu konwencji pod warunkiem, że robi się to na poziomie. A tak właśnie stało się w tym wypadku.
Zaletą przedstawienia są kontratenorzy w partii Cherubina. Śpiewają ją na zmianę Jan Jakub Monowid i Michał Sławecki. Wprawdzie opera to konwencja, jednakże kobiety w roli Cherubina, nawet jeżeli dobrze śpiewają, w scenach umizgów męsko-damskich wypadają groteskowo.
Podoba mi się wciągnięcie do akcji klawesynistki, która otrzymała kilka zadań aktorskich. W przeciwieństwie do śpiewaków i tancerzy, którzy mają współczesne kostiumy, ona jest w sukni i peruce z czasów Mozarta. W obsadzie figuruje jako „Konstancja, żona Mozarta”.
Alina Ert-Eberdt – Segregatory
Nowa produkcja Warszawskiej Opery Kameralnej to spektakl, w którym mimo kilku mniej udanych pomysłów reżyser dobrze uchwycił psychologiczną charakterystykę postaci, a komizm miłosnej intrygi jest wręcz przejaskrawiony. Ascetyczna biel scenografii kontrastuje tu z odważnymi, fantazyjnymi, kolorowymi kostiumami, wśród których znajdziemy zarówno stroje współczesne, jak i nawiązujące stylem do czasów Mozarta.
Mocną stroną premierowego przedstawienia była obsada. Artur Janda bardzo swobodnie czuje się w wielokrotnie wykonywanej przez siebie roli Figara i był to dla niego bardzo udana premiera. Bardzo dobrze wypadła również Aleksandra Orłowska debiutująca jako Zuzanna – jej uroda, świadomość gestu i słowa dorównywały znakomitej kondycji wokalnej. Jako rywalizujący z Figarem o względy Zuzanny Hrabia wystąpił Tomasz Kumięga, którego częściej można zobaczyć na scenach zagranicznych teatrów operowych niż w kraju. Śpiewak umiejętnie odnalazł się w konwencji i zdecydowanie jest to artysta, którego rozwój oraz kolejne kreacje warto obserwować. Po raz pierwszy partię Hrabiny zaśpiewała również sobotniego wieczoru Karina Skrzeszewska, która dysponuje nośnym, mocnym i bardzo pięknym głosem. Ozdobą spektaklu był Jan Jakub Monowid jako pełen młodzieńczej energii Cherubin zalecający się do wszystkich bohaterek komedii naraz. Na pochwały zasługują wszyscy soliści, ale spośród drugoplanowych postaci zdecydowanie uwagę przykuwały Elżbieta Wróblewska (Marcelina) i młoda sopranistka Paulina Tuzińska (Barbarina), której nazwisko warto zapamiętać
Magdalena Grzybowska, Opera Lovers