Juliusz Cezar w nowym wymiarze

okoliceopery.pl – 13.10.2024

 

W czwartkowy wieczór 10 października, premiera Juliusza Cezara w Warszawskiej Operze Kameralnej okazała się ważkim wydarzeniem artystycznym. Przestawienie od pierwszego momentu wciąga widza w wir toczącej się na scenie akcji, a jest to możliwe dzięki przemyślanej dynamicznej reżyserii oraz znakomitej obsadzie, która mogłaby – z powodzeniem – stanąć na scenach wielu renomowanych teatrów na świecie. Po przedstawieniu wielominutowa głośna owacja na stojąco, była w pełni uzasadniona. Premiera opery Händla była kulminacyjnym punktem XII Festiwalu Oper Barokowych, organizowanego przez WOK od 1993 roku.

 

Joanna-Matulewicz-Kornelia-©-Krzysztof-Durkiewicz

Prapremiera Giulio Cesare Georga Friedricha Händla w Londynie 20 lutego 1724 r. odniosła wielki sukces. Za życia kompozytora wystawiono ją w Londynie aż 38 razy. Opera wystawiana była następnie w Paryżu, Hamburgu i Brunszwiku. Jednak w wieku XIX popadła w zapomnienie. Wiek XX to ponowne odkrycie dzieła Händla dla światowych sen operowych. Od przedstawienia w Getyndze w 1922 roku pozostaje w „żelaznym repertuarze” na całym świecie.

Polska premiera Juliusza Cezara miała miejsce 25 kwietnia w 1936 roku w Poznaniu, pod dyrekcją Zygmunta Latoszewskiego. Jedną z ważniejszych inscenizacji tej opery zrealizowano 28 kwietnia 1962 roku na scenie Opery Warszawskiej. W zespole realizatorów: Ludwik Renè – reżyseria Jan Kosiński – scenografia, kierownictwo muzyczne – Mieczysław Mierzejewski. Krakowscy melomani mogli poznać to dzieło 8 stycznia 1989 roku, dzięki Ewie Michnik – kierownictwo muzyczne, Henrykowi Konwińskiemu – reżyseria oraz Janowi Bernasiowi – scenografia. Warszawska Opera Kameralna wystawiła to dzieło po raz pierwszy 18 października 2008 roku. Kierownictwo muzyczne – Władysław Kłosiewicz, reżyseria – Marek Weiss, scenografia – Marlena Skoczenko. Dorota Szwarcman napisała w swojej recenzji, o rewelacyjnej obsadzie solistów.

 

Scena finałowa, Yuriy Mynenko (Giulio Cesare) i Dorota Szczepańska (Kleopatra) © Krzysztof Durkiew/

Najnowsza inscenizacja Juliusza Cezara w Warszawskiej Operze Kameralnej  przygotowana przez zespół, którym dowodził znany krakowski reżyser Włodzimierz Nurkowski, z którym współpracowali:  Anna Sekuła – scenografia i kostiumy, Wioletta Suska – choreografia Paweł Murlik – reżyseria świateł oraz Adam Keller – multimedia. Orkiestrę Instrumentów Dawnych Warszawskiej Opery Kameralnej prowadził Adam Banaszak. Przedstawienie nie ma żadnych odniesień do starożytnego świata, jeżeli już się pojawiają to w firmie delikatnej projekcji. Inscenizacja jest raczej obrazem współczesnego świata ze wszystkimi jego zaletami i wadami, w którym reżyser kreśląc obraz bohaterów operuje skrajnymi emocjami, od groteski do brutalnej przemocy. Każda postać ma wyraźnie opracowaną charakterystykę, w której dochodzi do głosu, brutalna walka o władzę, zdrada, intrygi, chęć zemsty, czemu towarzyszy wszechobecny seks. Ważnym elementem inscenizacji są projekcie multimedialne wspomagające obraz sceniczny. Równie ważnym elementem okazały się często zmieniane kostiumy podkreślające – często z dystansem – obraz prezentowanego bohatera. Podobnie można się odnieść do licznych scenek baletowych i opracowania ruchu scenicznego podnoszących dynamikę wielu scen. No i ten zrealizowany z hollywoodzkim rozmachem finał.

 

Yuryi-Mynenko-Juliusz-Cezar-©-Krzysztof-Durkiewicz

Jak już zaznaczyłem na wstępie ogrom satysfakcji zapewnili wykonawcy. Zacznijmy od kontratenorów, którzy zastąpili pierwotnie wykorzystywanych do tych partii kastratów. Podczas premierowego wieczoru wystąpili: Yuriy Mynenko – Juliusz Cezar, Ray Chenez – Sesto,  Nicholas Tamagna – Ptolemeusz i Artur Plinta – Nireno, każdy z nich prezentował piękny nośny głos, czysto i precyzyjnie prowadzoną koloraturę oraz głębokie zrozumienie charakteru swojego bohatera. Mieliśmy prawdziwy festiwal kontratenorowych głosów świetnie się odnajdujących w swoich partiach. Z pań na szczególne względy zasłużyły dokonania Joanny Motulewicz, której osobowość artystyczna świetnie odnalazła się w emploi dramatycznej partii Kornelii, wytrawne aktorstwo wokalne, pewnie prowadzony głos, okazały się podstawą zaprezentowanej kreacji, a dramatyczny duet z Sesto był prawdziwym majstersztykiem.  Kleopatra w ujęciu Doroty Szczepańskiej, to czysta wirtuozeria, tak pod względem aktorskim jak i wokalnym. Jej Kleopatra zachwyca każdą frazą wysmakowanej ekspresji i finezją koloraturowych pasaży.

 

Joanna Matulewicz w jednej ze scen. mat. prasowe WOK

Przy pulpicie dyrygenckim stanął Adam Banaszek, od stycznia kierownik muzyczny MACV, dla którego ta premiera była debiutem, w sensie przygotowania premiery i jej poprowadzenia. Przyznaję, muzyka Haendla płynęła pod jego batutą z pełną wyrazistością emocjonalną. Dyrygent zadbał nie tylko o precyzję w prowadzeniu akompaniamentu. ale też o to by dostosować brzmienie orkiestry do możliwości solistów. W jego interpretacji czuć było  rozmach i fantazję z jaką Haendel komponował to piękne dzieło i wielką dbałość o to by zbyt masywne brzmienie orkiestry nie przykrywało śpiewaków. Orkiestra zaprezentowała się z jak najlepszej strony. Muzycy Musicae Antiquae Collegium grający na historycznych instrumentach okazują się zespołem wytrawnych muzyków prezentujących wysoki poziom muzycznej dyscypliny. Pozwala im to osiągać niezwykłą precyzję i pełną blasku lekkość w przejrzystości brzmienia.

O jakości wykonania opery barokowej decyduje sprawność orkiestry i właściwy dobór solistów, z czym spotkaliśmy się podczas tej premiery. Zebranie takiego zespołu wytrawnych solistów, jak to ma miejsce w tym wypadku, jest czymś nad czym trudno przejść obojętnie.

Adam Czopek

 

Skip to content