Mozart z break dancem i Bastardą – dwie twarze „La finta semplice” – teatrdlawszystkich.pl

Mozart z break dancem i Bastardą – dwie twarze „La finta semplice”

Mozart z break dancem i Bastardą – dwie twarze „La finta semplice”


O spektaklu La finta semplice W. A. Mozarta w reżyserii Jitki Stokalskiej w Warszawskiej Operze Kameralnej pisze Wiesław Kowalski. Opera buffa La finta semplice, skomponowana przez zaledwie 12-letniego Mozarta, bywała traktowana marginalnie – jako efektowna, ale powierzchowna młodzieńcza wprawka. Tymczasem najnowsza realizacja Jitki Stokalskiej w Warszawskiej Operze Kameralnej pokazuje, że redukowanie jej do roli muzycznego…

O spektaklu La finta semplice W. A. Mozarta w reżyserii Jitki Stokalskiej w Warszawskiej Operze Kameralnej pisze Wiesław Kowalski.

Opera buffa La finta semplice, skomponowana przez zaledwie 12-letniego Mozarta, bywała traktowana marginalnie – jako efektowna, ale powierzchowna młodzieńcza wprawka. Tymczasem najnowsza realizacja Jitki Stokalskiej w Warszawskiej Operze Kameralnej pokazuje, że redukowanie jej do roli muzycznego bibelotu to poważne uproszczenie. Jej interpretacja – przygotowana w ramach XXI Festiwalu Mozartowskiego – odsłania nie tylko zaskakującą dojrzałość partytury, ale też ogromny potencjał teatralny, który z powodzeniem rezonuje ze współczesną wrażliwością.

Od klasycznego rytuału do ulicznej ekspresji

W inscenizacji Ryszarda Peryta z 1989 roku dominuje forma klasyczna, osadzona w tradycji i pełna szacunku wobec estetyki commedii dell’arte. Stylizowana mimika, umowność gestów, kolorowe kostiumy i dekoracje z weneckimi prospektami – wszystko podporządkowane było regułom gatunku. Soliści śpiewali pewnie i czysto, a całość, choć bez zarzutu wykonawczo, układała się w dość przewidywalny teatr: poprawny, elegancki, lecz niezaskakujący.

U Stokalskiej duch włoskiej komedii również unosi się nad sceną, ale zostaje przefiltrowany przez zupełnie inne estetyczne medium. Scenografia Aleksandry Redy funkcjonuje jako elastyczna rama – zamiast iluzji miejsca daje sugestię przestrzeni i zmienność nastrojów. Ruchome parawany, dynamiczne projekcje Wojciecha Kapeli i światło autorstwa Michała Drozda budują wizualny świat spektaklu, który zmienia się wraz z rytmem muzyki i ciał aktorów. Do tego dochodzi wyrazista choreografia Wiolety Fiuk – balansująca między break dancem a teatrem fizycznym – która wnosi do tej XVIII-wiecznej komedii niespodziewaną cielesność i współczesny nerw.

Między wiernością a wolnością

Peryt postawił na klasyczne wykonanie muzyczne – przejrzyste i podporządkowane konwencji, bez ingerencji w formę. Taki wybór zapewniał klarowność, ale jednocześnie wykluczał ryzyko czy eksperyment.

Tymczasem u Stokalskiej warstwa dźwiękowa zyskuje pełną autonomię – niemal status równoległego spektaklu. Trio Bastarda z Tomaszem Pokrzywińskim, Michałem Górczyńskim i Pawłem Szamburskim proponuje radykalnie odmienną ścieżkę brzmieniową – śmiałą, ale nienaruszającą struktury opery. Transowy klarnet, nawiązania do free jazzu, improwizowane partie – wszystko to nie tylko nie zakłóca narracji, ale podbija jej dramaturgię. Mozart w ich wykonaniu nie traci nic z melodyjności, za to zyskuje zuchwałość, dowcip i zaskakującą aktualność.

Wokaliści i tancerze na równych prawach

W inscenizacji Peryta wyraźnie dominowała rola wokalna – aktorstwo było podporządkowane stylizacji, a każda postać wpisana w dobrze znany komediowy schemat.

U Stokalskiej proporcje ulegają redefinicji. Magdalena Stefaniak jako Ninetta łączy wokalną precyzję z wyjątkowym wyczuciem komediowego rytmu. Z kolei Szymon Rona (Fracasso) towarzyszy jej w III akcie w scenie, która przypomina moment z czarnej komedii – zbudowanej na napięciu, ironii i dramatycznej precyzji. Ruch sceniczny – także dzięki obecności tancerzy – nie jest tu ilustracją, lecz równoległą narracją. To oni nierzadko przejmują rolę narratorów, wprowadzając wątki poprzez gest, rytm i energię.

Teatr jako spotkanie czy rytuał?

Odbiorcy klasycznych realizacji Mozarta często szukają potwierdzenia znanych schematów – traktują spektakl jako formę rytualnego uczestnictwa w kulturze, niekoniecznie jako przestrzeń poszukiwań. Inscenizacja Peryta doskonale wpisała się w ten model: spełniała oczekiwania, nie przekraczała granic.

Stokalska idzie w zupełnie inną stronę – nie uspokaja, lecz prowokuje. Jej teatr wymaga aktywnego odbioru, zachęca do refleksji i nie pozwala się łatwo zaklasyfikować. Dla jednych będzie to zbyt dalekie odejście od tradycji, dla innych – dowód na to, że klasyka naprawdę może dialogować ze współczesnością.

Mozart dziś – nieoczywisty i wciąż żywy

Zestawienie obu inscenizacji La finta semplice pokazuje, jak wielką rozpiętość możliwości interpretacyjnych zawiera w sobie nawet młodzieńcze dzieło Mozarta. Może ono funkcjonować zarówno jako elegancka opowieść w kostiumie, jak i jako żywy teatr, otwarty na aktualne środki wyrazu.

Nie chodzi o to, by wybierać między jednym a drugim. Tradycja i eksperyment mogą istnieć równolegle – i nawzajem się dopełniać. To właśnie ich współobecność sprawia, że Mozart nie zamienia się w muzealny eksponat, lecz pozostaje źródłem inspiracji. Wersja Stokalskiej to nie tylko reinterpretacja, ale i przypomnienie, że klasyka może żyć – nie tylko w pamięci, ale i tu, teraz, na scenie.

Skip to content