Stanisław Moniuszko
SZWAJCARSKA CHATA
Die Schweizerhütte
Opera komiczna w dwóch aktach, oryginalna niemiecka wersja językowa z polskimi napisami
PREMIERA WEDŁUG ORYGINALNEJ PARTYTURY STANISŁAWA MONIUSZKI
Kompozytor | Stanisław Moniuszko
Libretto | Carl Blume
Premiera | 16 listopada 2018 r.
REALIZATORZY:
Kierownictwo muzyczne | Stanisław Rybarczyk
Reżyseria i Inscenizacja | Roberto Skolmowski
Scenografia | Katarzyna Gabrat-Szymańska
Kostiumy | Maria Balcerek
Choreografia | Elżbieta Lejman-Krzysztyniak
Multimedia | Wojciech Hejno
OBSADA:
Mary | Joanna Moskowicz
Michel | Bartosz Nowak
Max | Szymon Kobyliński
Zespół Wokalny Warszawskiej Opery Kameralnej
Kierownik Zespołu Wokalnego | Krzysztof Kusiel-Moroz
Zespół Instrumentów Dawnych Warszawskiej Opery Kameralnej | Musicae Antiquae Collegium Varsoviense
Die Schweizerhütte, nieznana niemieckojęzyczna opera Stanisława Moniuszki
Pięć lat temu w zbiorach Biblioteki, Muzeum i Archiwum Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego odnalazłem niemieckojęzyczną operę Moniuszki Die Schweizerhütte. Dzieło nie było dotychczas wymieniane w poświęconych kompozytorowi monografiach i hasłach encyklopedycznych. Za przeoczenie to winić należy Henryka Opieńskiego, który przed wielu laty uznał pochopnie, że jest to jedynie nieudana przeróbka operetki Bettly (1852).
W rzeczywistości wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Około roku 1837 Moniuszko wziął na warsztat tekst niemieckiej operetki zatytułowanej Mary, Max und Michel, której autorem był popularny niegdyś kompozytor i librecista, Carl Blum (1786–1844). Notabene dziełko Bluma było przeróbką francuskiej opery komicznej Le Chalet Adolphe’a Adama (1834), która z kolei stanowiła adaptację singspielu Johanna Wolfganga Goethego zatytułowanego Jerry und Bätely (1780). Przeróbka Bluma miała swoją prapremierę w Berlinie w roku 1836, a więc rok przed przybyciem polskiego twórcy nad Sprewę. Przygotowując własne opracowanie, Moniuszko nieznacznie zmodyfikował tekst Bluma i zmienił jego tytuł na Die Schweizerhütte.
Opery Die Schweizerhütte, w przeciwieństwie do powstałego w tym samym czasie Noclegu w Apeninach, Moniuszce nie udało się nigdy wystawić. Niektóre ustępy wykorzystał jednak w dziełach późniejszych. Dwa Romanse Michela trafiły do wspomnianej opery Bettly (1852), drugi z nich, utrzymany w rytmie poloneza, stał się później dumką Broni z III aktu Hrabiny (Gdy mi kto z boku wspomni Kaźmierza…). Z kolei Romans Mary trafił do Moniuszkowskiej operetki Ideał, w której figuruje jako Aria Kaldy.
To zaskakujące odkrycie ogłosiłem w roku 2015 na łamach kwartalnika „Muzyka” wydawanego przez Instytut Sztuki PAN. Dopiero teraz, dzięki Maciejowi Prochasce, który dokonał instrumentacji i rekonstrukcji Die Schweizerhütte na podstawie odnalezionego przeze mnie rękopiśmiennego wyciągu fortepianowego, a także dzięki entuzjastycznemu poparciu, jakie otrzymałem ze strony maestro Stanisława Rybarczyka i reżysera Roberto Skolmowskiego, urzeczywistniają się moje marzenia: jesteśmy oto świadkami historycznego momentu prapremiery.
dr Grzegorz Zieziula (listopad 2018)
STRESZCZENIE
Postacie:
Mary Berner – młoda szwajcarska dziewczyna, sopran
Maks Berner – jej brat, sierżant wojsk francuskich, bas
Michel Huber – młody wieśniak szwajcarski zakochany w Mary, tenor
Żołnierze francuscy – chór męski
Czas i miejsce akcji: rzecz dzieje się w 1795 r. w szwajcarskim kantonie
Appenzell, w górach, na pograniczu szwajcarsko-austriackim.
AKT I
Scena 1.
Bogaty, ale nieco naiwny Michel jest po uszy zakochany w Mary. Ktoś podrzucił mu bilecik, w którym dziewczyna przystaje rzekomo na złożoną jej propozycję małżeństwa. Łatwowierny chłopak zdążył już zorganizować huczne weselne przyjęcie: goście są zaproszeni, a ślubny kontrakt gotowy do podpisania (recytatyw i romans Michela: “Sie ist nicht hier… In den Dörfen, in den Städtchen…”).
Scena 2.
Chwilę potem pojawia się Mary (pieśń Mary: “Lachet der Sonnenstrahl…”). Prosi Michela, by przeczytał jej list od brata, który przed dwunastu laty zaciągnął się do francuskiego wojska. Michel pojmuje wreszcie, że skoro Mary nie potrafi ani czytać, ani pisać, to nie ona jest autorką bileciku. Jak wynika z listu, brat Mary, który walczył rzekomo pod dowództwem gen. André Massény (1758–1817) przeciwko armii gen. Aleksandra Suworowa (1729–1800), zapowiada swoją rychłą wizytę. Radzi siostrze, by wyszła za Michela, który jakiś czas temu pisał do niego, prosząc o jej rękę. Rozzłoszczona dziewczyna oświadcza kategorycznie, że nie zamierza wychodzić za mąż. By pognębić naprzykrzającego się jej chłopaka, oświadcza mu, że jest wielką wielbicielką… gen. Josepha-Marie Dessaixa (1764–1834) (arietta Mary: “Rückt ein General ins Städtchen”).
Scena 3.
Skompromitowany Michel wpada w rozpacz i chce się utopić. Realizację tych ponurych planów krzyżuje pojawienie się na horyzoncie francuskiego regimentu.
Scena 4.
Widząc zbliżających się żołnierzy, chłopak szybko porzuca myśl o samobójstwie. Pragnie zaciągnąć się do wojska i zapomnieć o doznanym zawodzie miłosnym. Wychodzi żołnierzom na powitanie z butelką wina w ręku. Sierżant poznawszy powody decyzji Michela o zaciągu, postanawia uciec się do fortelu, który skłoni upartą dziewczynę do zamążpójścia.
Scena 5.
Na rozkaz sierżanta oddział rozkłada się obozem w zagrodzie należącej do Mary (final I aktu: “Es ist Mary, sie kommt den Fußsteig her…”). Żołnierze plądrują dom i obejście, przypuszczają także szturm na piwnicę i spiżarnię (ciąg dalszy finału, pieśń Maksa z chórem: “Der Wein, der Rum, der Rack”).
AKT II
Scena 1.
Mary jest zrozpaczona i bardzo nieszczęśliwa (romans Mary: “Soll ich nimmer fröhlich sein…”).
Scena 2.
Nadchodzi Michel, aby się pożegnać i spisać testament. Bezbronne dziewczę prosi go o pomoc (duet Mary i Michela: “Will man auch von der Freundin scheiden…”).
Scena 3.
Tymczasem pijany sierżant rozpoczyna skierowane w stronę Mary nachalne, żołnierskie zaloty. Z rzekomej zazdrości o jej wdzięki wyzywa nawet na pojedynek Michela, który ośmielił się stanąć w jej obronie.
Scena 4.
Mary ratuje się ucieczką, ale z ukrycia bacznie obserwuje Michela i sierżanta, którzy wyznaczają godzinę pojedynku (duettino Maksa i Michela: “Die Liebe und der Ruhm, erzeugen eure Muth…”).
Scena 5.
Po odejściu Maksa następuje pożegnanie Mary i Michela (romans Michela: “So lebe wohl! Wir mussen scheiden…”).
Scena 6.
Powraca sierżant i ponagla Michela, gdyż godzina pojedynku właśnie nadeszła.
Scena 7.
Dziewczyna – aby uratować życie niewprawnego we władaniu bronią wielbiciela i ostudzić niezdrowe zapędy sierżanta – oświadcza, że jest żoną Michela.
Scena 8.
Wchodzi zdezorientowany Michel. Sierżant wstrzymuje pojedynek, gdyż musi wyjaśnić pewną kwestię. Dowiedział się, że chłopak jest żonaty, a nie chciałby mieć na sumieniu kogoś obarczonego rodziną. Mary po cichu tłumaczy zdziwionemu Michelowi, że to tylko gra, która ma mu uratować życie (tercet: “Nur um das Leben dir zu retten…”). Ponieważ sierżant żąda dowodu w postaci aktu małżeństwa, Mary podpisuje pospiesznie przygotowany przez Michela fikcyjny – jak się jej zdaje – kontrakt ślubny. Pozostanie on nieważny dopóty, dopóki nie ma na nim podpisu prawnego opiekuna osieroconej Mary – jej starszego brata. W tym momencie sprytny francuski dowódca rezygnuje z incognito i ujawnia swoją prawdziwą tożsamość. Nazywa się Maks Berner i to właśnie on jest bratem Mary. Nie zwlekając, skwapliwie korzysta z przysługującego mu prawa do złożenia ostatniego podpisu na dokumencie.
Scena 9.
Żołnierze przepraszają teraz Mary i Michela za swoje skandaliczne zachowanie, tłumacząc, że wykonywali jedynie rozkazy. Wręczają kwiaty młodożeńcom i wiwatują na ich cześć (chór finałowy: “Dein liebes sanftes Hertz…”).
Stanisław Moniuszko
NOCLEG W APENINACH
Komedioopera w jednym akcie
PREMIERA WEDŁUG ORYGINALNEJ PARTYTURY STANISŁAWA MONIUSZKI
Konsultacja naukowa | dr Grzegorz Zieziula
Kierownictwo muzyczne | Stanisław Rybarczyk
Scenografia | Katarzyna Gabrat-Szymańska
Kostiumy | Maria Balcerek
Choreografia | Elżbieta Lejman-Krzysztyniak
Multimedia | Wojciech Hejno
Antonio | Rafał Żurek
Lizeta | Aleksandra Nieśpielak (rola mówiona)
Fabricio | Michał Justa
Rozyna | Hanna Sosnowska/Agata Chodorek
Bombalo | Maciej Falkiewicz
Zespół Wokalny Warszawskiej Opery Kameralnej
Kierownik Zespołu Wokalnego | Krzysztof Kusiel-Moroz
Zespół Instrumentów Dawnych Warszawskiej Opery Kameralnej | Musicae Antiquae Collegium Varsoviense
W okresie berlińskich studiów Moniuszki powstał także Nocleg w Apeninach, jednoaktowa operetka z tekstem arcymistrza polskiej komedii, Aleksandra Fredry. Po raz pierwszy wystawiono ją jesienią 1839 r. w Wilnie, w czasie gdy kompozytor przebywał na akademickich wakacjach u swoich rodziców i odwiedzał ukochaną narzeczoną, późniejszą żonę, Aleksandrę Müller. Dziełko zrobiło wówczas ogromne wrażenie na wileńskiej elicie. Niedługo potem (1841 r.) wystawiła je scena lwowska. Podobnie jak Die Schweizerhütte (adaptacja utworu Goethego) potwierdza literacki gust i ambicje młodego Moniuszki, który starał się sięgać po teksty najwybitniejszych ówczesnych pisarzy. Tekst Fredry z pewnością od razu przypadł kompozytorowi do gustu – nawiązuje przecież do commedia dell’arte, a jednocześnie wywołuje skojarzenia z ponadczasowym arcydziełem Rossiniego, Cyrulikiem sewilskim.
Autentyczność materiałów nutowych Noclegu w Apeninach, które posiada Biblioteka, Muzeum i Archiwum Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego nie była dawniej kwestionowana, nawet przez takich badaczy jak Zdzisław Jachimecki i Jan Prosnak. Na ich podstawie dokonywano większości realizacji scenicznych dzieła, przygotowano także adaptację telewizyjną. Jednak dzisiaj materiały te wzbudzają poważne wątpliwości badaczy.
Rekonstrukcja Macieja Prochaski po wielu latach przywraca nam Nocleg w Apeninach do postaci oryginalnej. Podstawę opracowania Prochaski stanowił jedyny autoryzowany przez kompozytora rękopis partytury Noclegu przechowywany w zbiorach Biblioteki Narodowej w Warszawie. To autentyczne źródło zidentyfikowane przed laty przez Andrzeja Spóza, wykorzystywał dotychczas w swoich opracowaniach jedynie śp. Jerzy Dobrzański (1993).
dr Grzegorz Zieziula
STRESZCZENIE
Postacie:
Anzelmo – właściciel małej gospody w Apeninach, baryton
Antonio – jego syn tenor
Lizeta – siostra Antonia rola mówiona
Fabricjo – Toskańczyk baryton
Rozyna – jego narzeczona sopran
Bombalo – szarlatan baryton
Podróżni, żandarmi – chór
Czas i miejsce akcji: początek XIX w., w gospodzie Anzelma w Apeninach na granicy między Państwem Kościelnym a Wielkim Księstwem Toskanii
Scena 1.
Trąbki pocztowe oznajmiają przyjazd dyliżansów. Do gospody Anzelma ciśnie się tłum podróżnych poszukujących schronienia przed nadciągającą burzą. Nie ma już jednak wolnych pokoi (chór: “Co za zjazd! co za ścisk!”).
Scena 2.
Wśród przybyszy znajduje się syn Anzelma, Antonio, powracający po trzyletniej nieobecności. Zaskoczona Lizeta rozpoznaje brata i z radością rzuca mu się w ramiona. Chce jak najszybciej powiadomić ojca, jednak Antonio powstrzymuje ją. Wyjechał przecież w wyniku nieporozumień z Anzelmem i od tego czasu nie dawał znaku życia. Na prośbę Lizety opowiada o swoich przygodach (piosenka Antonia: Jedna suknia, pończoch para). Imał się różnych zajęć. W Bolonii zakochał się w nieznajomej dziewczynie, która pozostaje we władzy brzydkiego i przebiegłego starucha. Antonio, który widywał ją z daleka, wie, że nie jest jej obojętny. Teraz pragnie jednak zachować incognito, jeżeli bowiem zajdzie taka konieczność, będzie musiał ponownie opuścić rodzinne strony i ruszyć w ślad za ukochaną. Lizeta proponuje bratu nocleg na krzesłach w towarzystwie szarlatana o imieniu Bombalo. Ten wędrowny sprzedawca „cudownych” leków zajął łóżko w ostatnim wolnym pokoju.
Scena 3.
Zjawia się Bombalo i zaczyna reklamować swoje usługi… stomatologiczne. Nie mogąc skłonić ani Antonia ani Lizety do poddania się rwaniu zębów, zachwala z kolei medykamenty, które ma w swojej szkatułce (piosenka Bombala: Oto cudny, przedni sok!).
Scena 4.
Po odejściu Lizety Bombalo stara się jak najwięcej dowiedzieć o współlokatorze. Chłopak wtajemnicza szarlatana w swoje kłopoty sercowe i w odważne plany uwolnienia ukochanej. Wkrótce zjawi się tutaj Fabricjo w towarzystwie Rozyny, dlatego Antonio będzie potrzebował pomocy Bombala. Szarlatan targuje się o wysokość honorarium. Po dobiciu targu Antonio ciągnie szarlatana na dół.
Scena 5.
Do gospody przybywa Fabricjo w towarzystwie Rozyny. Lizeta może im zaoferować jedynie nocleg na dwóch ostatnich krzesłach. Rozyna energicznie tłumaczy, że nie jest żoną Fabricja, ten zaś stara się ją uciszyć. Wyjaśnia, że jego „żona” jest umysłowo chora. Lizeta usiłuje przekazać Rozynie dobre wieści od Antonia, ale co chwila musi wprowadzać w błąd czujnego opiekuna, który analizuje jej każde słowo (duetto Rozyny i Fabricja: “Już się groźby twej nie boję…”). Lizeta nakrywa do wieczerzy. Fabricjo jest niezadowolony z tego, że wraz z Rozyną będzie musiał dzielić stół z dwoma nieznanymi podróżnymi.
Scena 6.
Zostawszy sam na sam z Rozyną, Fabricjo stara się zmusić ją do uległości. Czuje się pewnie, gdyż posiada fałszywe papiery, które stwierdzają chorobę umysłową „żony” a zarazem uwiarygadniają ich wspólny przejazd z Bolonii do Florencji. Rozyna skarży się na swój los (aria Rozyny: “Z przemocy rąk, z tyrana mąk, choćby śmiercią wybaw Boże…”).
Scena 7.
Spostrzegłszy Antonia, Rozyna pozoruje omdlenie. Bombalo przedstawia się jako doktor i chce ją leczyć. Tymczasem Lizeta przynosi zupę. Antonio stara się usiąść obok Rozyny, ale czujny Fabricjo udaremnia jego zamiar. W końcu wszyscy trzej śpiewają brindisi przy butelce wina (tercet pijacki Antonia, Bombala i Fabrizia: “Kiedy smutek, żal i bida…”).
Scena 8.
Bombalo i Antonio usiłują upić Fabricja, ten zachowuje jednak czujność. Lizeta po cichu radzi Rozynie zbliżyć się do okna i w ten sposób szukać ucieczki. Antonio, udając pijanego, wychodzi na zewnątrz.
Scena 9.
Fabricjo przeklina burzę, która uwięziła go w karczmie. Tymczasem Rozyna, mimo pohukiwań swojego opiekuna, zbliża się do okna i otwiera zasuwkę. Podejrzliwy Fabricjo każe jej usiąść po przeciwnej stronie. Okno otwiera znajdujący się na zewnątrz Antonio. Na próżno daje znaki ukochanej. Bombalo kalkuluje teraz, że dobrze by było wziąć pieniądze także od Fabricja i mieć w ten sposób „dwie pieczenie przy jednym ogniu”. Ujawnia, że młodzieniec zna się z dziewczyną jeszcze z Bolonii, gdzie połączyło ich gorące uczucie i pragnie ją teraz Fabricjowi „sprzątnąć”. Przebiegły Bombalo daje jednocześnie do zrozumienia, że zna także tajemnice Fabricja i wie o fałszywych papierach stwierdzających obłęd „żony”. Proponuje, że sam przeprowadzi Rozynę przez granicę. Gdy Bombalo kładzie się spać, obserwujący wszystko z ukrycia Antonio jest wściekły z powodu nielojalności szarlatana, a Fabricjo wietrzy podstęp (aria Fabricja: “Nie ufam, nie wierzę…”). Rozynie każe iść spać. Sam także siada na krześle i owija się płaszczem. Wkracza Antonio i – udając pijanego – domaga się wina. Nie zważając na protesty Fabricja, śpiewa piosenkę opowiadającą o dziewczynie więzionej przez starca, która uciekła z ukochanym (aria Antonia: “Tam na górze wysoko, patrzy dziewczę przez kratę…”). Fabricjo zgrzyta zębami, gdyż dobrze zrozumiał aluzję. Gasi światło. W ciemności co chwila przesadza Rozynę na inne krzesło (melodramat – recytacja na tle muzyki: “Przecie! Tylko cierpliwości Antonio!”). Antonio, słysząc chrapanie Bombala, usiłuje zbliżyć się do ukochanej (śpiew Antonia: Już mnie słyszy, już mnie czeka), ale dostaje kijem po plecach od czujnego Fabricja. Młodzieniec błyskawicznie wymyśla sprytny fortel. W ciemności wymierza tęgi policzek Bombalowi (śpiew Bombala: “Gwałtu, gwałtu, co to było…”). Na pytanie tego ostatniego, kto uderzył, odpowiada twierdząco… Fabricjo. Hałas bójki między szarlatanem a Fabricjem ściąga Anzelma, a wkrótce potem podróżnych, czeladź, wreszcie żandarmów, którzy zabierają obydwu do aresztu.
Scena 10.
Rozyna i Antonio cieszą się z pomyślnego obrotu spraw (duetto: “O rozkoszy! O radości! Wolno sercu bić w miłości…”).
Scena 11.
Wchodzi Lizeta i Anzelmo. Ojciec przebacza marnotrawnemu synowi. Rozyna tłumaczy, że Fabricjo jest bratankiem jej opiekuna prawnego, który oddał mu ją za odstąpienie połowy należnego dziewczynie posagu. Obaj postanowili wywieźć dziewczynę z Bolonii, gdyż była tam postacią zbyt znaną. Po przeprowadzeniu jej do Toskanii chcieli zmusić do małżeństwa z Fabricjem. Zasłonę dymną stanowić miały fałszywe papiery, stwierdzające, że Rozyna jest jego chorą umysłowo żoną. Ale w kieszeni płaszcza pozostawionego przez Fabricja są także dokumenty, które go kompromitują. Cała jego korespondencja ze stryjem oraz spisana między nimi nikczemna umowa dotycząca podziału posagu. Rozyna nie pragnie ukarania rzezimieszka, ale uwolnienia się od niego i połączenia z Antoniem. Anzelmo raz jeszcze ściska syna (duet Anzelma i Antonia: “Ciebież widzę synu drogi, Ledwie oczom moim wierzę…”).
Scena 12.
Żandarm wprowadza Fabricja. Antonio ostrzega go, by miał się na baczności. Fabricjo wzywa „żonę” do wyjazdu, ale nikt mu już nie wierzy. Dostrzega brak pugilaresu z dokumentami. Anzelmo grozi, że jeśli Fabricjo nie zostawi w spokoju Rozyny, ujawni kompromitujące go papiery. Musi czym prędzej opuścić gospodę, aby uniknąć aresztowania. Odjedzie bez Rozyny i bez posagu.
Scena 13.
Żandarm wprowadza teraz Bombala, który skarży się, że został pobity i uwięziony. Antonio ironicznie przypomina mu jego własną maksymę „dwie pieczenie przy jednym ogniu”. Anzelmo daje jednak szarlatanowi pieniądze jako wynagrodzenie za doznane nieprzyjemności. Bombalo chce powinszować Fabricjowi, lecz ten posyła go do wszystkich diabłów. Winszuje zatem Antoniowi i pozostałym postaciom, zadowolonym ze szczęśliwego zakończenia (finał: “Z radości serce me bije…”).
***
Nocleg w Apeninach zrodziły podróże. Po burzliwej żołnierskiej młodości, Hrabia Aleksander Fredro udał się na odpoczynek do rodzinnego domu pod Lwów, a potem, trzydziestoletni, wyprawił się w 1824 roku do Włoch. Miał tam, jak to w podróży, wiele przygód. Po powrocie napisał (w 1825) komedię Nocleg w Apeninach.
Po dwóch latach studiów muzycznych w Berlinie, w 1839 roku dwudziestoletni Stanisław Moniuszko, na wakacje jechał do Wilna – przez dwa tygodnie, tak, jak wówczas się jeździło: konnymi powozami, co dostarczały też pocztę, z przystankami w różnych miastach i hotelach-gospodach, gdzie nie było garaży, tylko stajnie. W Wilnie rodzina, narzeczona Aleksandra i przyjaciele, pragnęli usłyszeć, czego nauczył się w Berlinie. Przygotował wykonanie mszy na chór z orkiestrą i sopranowym solo, oraz…wodewilu Nocleg w Apeninach. Tekst pożyczył może od zaprzyjaźnionej kompanii teatralnej – od dzieciństwa z ojcem i stryjami chodził na przedstawienia objazdowych zespołów w Mińsku, Grodnie, Wilnie. Sądząc z prasowej wzmianki, wodewil dobrze przyjęła publiczność.
Moniuszce w podróżach bardzo podobała się gra pocztylionów na trąbkach, i takim właśnie sygnałem rozpoczął orkiestrową Uwerturę. Chroniąc się przed nadchodzącą burzą, gospodę Anzelma zajmuje tłum śpiewając chórem Co za zjazd! Co za ścisk!. Zdumiona córka Anzelma, Lizeta, rozpoznaje wśród gości brata: Antonia. Przed laty opuścił dom, a teraz tropi ukochaną Rozynę, której strzeże niemiły Fabricjo. Po intrygach śmiesznego Bombala, Antonio z Rozyną mogą śpiewać w duecie: O rozkoszy! O radości! Wolno sercu bić w miłości… Moniuszkę musiały bawić te zdarzenia, bo skomponował żartobliwe piosenki, arie i chóry. Zadowolony antreprener Teatru Wileńskiego przesłał Fredrze cały wodewil i we Lwowie również Nocleg wystawiono (1841).
Aż ośmiu kompozytorów (po rok 2009), napisało muzykę do Noclegu ale Moniuszko był pierwszy. Marzył, by uzyskać od Fredry libretto do opery, i wysłał do pisarza list z taką prośbą. Nie została spełniona. Ale dzięki temu marzeniu mamy aż dwie komedie Fredry z muzyką Moniuszki: krotochwilę Nowy Don Kiszot czyli Sto szaleństw, i właśnie wodewil Nocleg w Apeninach. Obie w roku 2017 i 2018 zrealizowali w stylu zabawy w dawny teatr artyści wrocławscy: dyrygent Stanisław Rybarczyk i reżyser Roberto Skolmowski, i świetnie wykonywane przez młodzież prezentowali we Wrocławiu, na Festiwalach Moniuszkowskich w Kudowie i w Warszawskiej Operze Kameralnej.
Małgorzata Komorowska, Dziennik Teatralny
Historia „Die Schweizerhütte” („Szwajcarska chatka”) brzmi jak motyw rodem z filmu szpiegowskiego – odnaleziona po latach zapomnienia przez polskiego naukowca dr. Grzegorza Zieziulę z Instytutu Sztuki Polskiej Akademii Nauk (o tej niezwykłej historii można przeczytać w naszym wywiadzie z doktorem) , w miniony weekend królowała w Warszawskiej Operze Kameralnej.
Pełna luk i nieznana dotychczas opera komiczna Moniuszki, dzięki wysiłkom reżysera Roberto Skolmowskiego, muzykologa Macieja Prochaski i solistom WOK, nie tylko zajaśniała nowym blaskiem i wspaniale wpisała się w obchody 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości, ale również rzuciła nowe światło na twórczość polskiego kompozytora, który dał się poznać jako twórca nie tylko wzniosłych, monumentalnych dzieł pokroju „Halki” i „Strasznego dworu”, ale również jako kompozytor mający dystans do rzeczywistości i doceniający… dobrą zabawę.
Na wyżyny swoich umiejętności wspinają się również artyści WOK: muzycy z zespołu Musicae Antiquae Collegium Varsoviense pod kierownictwem Stanisława Rybarczyka i chórzyści prowadzeni przez Krzysztofa Kusiele-Moroza. Absolutny prym wiedzie Szymon Kobyliński, który udowadnia, że jest tak samo utalentowanym śpiewakiem, jak i aktorem. Bartosz Nowak przekonuje jako zakochany młodzieniec, a wybitna Joanna Moskowicz sprawdza się w roli beztroskiej wiejskiej dziewczyny
Magdalena Fijołek, niezalezna.pl