Michał Dobrzyński

TANGO

Opera w trzech aktach. Oryginalna polska wersja językowa.

Libretto | Michał Dobrzyński, na podstawie dramatu S. Mrożka
Premiera | 8 grudnia 2017 r.

REALIZATORZY:

Kierownictwo muzyczne | José Maria Florêncio
Reżyseria | Maciej Wojtyszko
Scenografia | Katarzyna Gabrat-Szymańska
Kostiumy | Wiganna Papina
Choreografia i Ruch sceniczny| Jarosław Staniek

OBSADA:

Artur | Jan Jakub Monowid
Edek | Piotr Nowacki
Eugeniusz | Piotr Pieron
Eleonora | Anna Mikołajczyk
Eugenia | Marzanna Rudnicka
Stomil | Tomasz Rak / Piotr Płuska
Ala | Aleksandra Żakiewicz

Zespół Wokalny Warszawskiej Opery Kameralnej
Kierownik | Krzysztof Kusiel-Moroz


 
 
DSC02192
DSC01588
DSC01845
DSC02029
DSC01998
DSC01808
DSC01798
DSC02070
DSC02039
DSC02067
DSC01991
DSC01826
DSC02151
DSC01987
DSC01973
DSC01760
DSC01879
DSC02141
DSC01958
DSC02087
DSC01955
DSC01734
DSC01934
DSC02177
DSC01681
DSC01700
DSC01745
DSC02171
DSC02201
DSC02763
DSC02207
DSC02436
DSC02440
DSC02358
DSC02254
DSC02245
DSC02348
DSC02461
DSC02635
DSC02470
DSC02266
DSC02613
DSC02617
DSC02512
DSC02303
DSC02740
DSC02488
DSC02551
DSC02731
DSC02572
DSC02734
DSC02751
DSC03308
DSC03322
DSC02926
DSC02897
DSC02902
DSC03112
DSC02970
DSC03135
DSC02958
DSC03266
DSC03027
DSC03094
DSC03071
DSC03015
DSC03187
DSC03234
WOK_2312
WOK_2316
DSC03580
WOK_2225
WOK_2213
DSC03588
DSC03332
WOK_2232
WOK_2218
DSC03571
WOK_2279
DSC03557
WOK_2320
DSC03524
DSC03491
DSC03546
DSC03573
WOK_2135
DSC03347
WOK_2257
WOK_2267
WOK_2193
WOK_2274
WOK_2324
DSC03416
WOK_2155
WOK_2108
WOK_2113
WOK_2285
WOK_2178
WOK_2190
WOK_2166
WOK_2299
WOK_2128
WOK_2131
WOK_2311
WOK_2245
WOK_2266
WOK_2125
WOK_2111
WOK_2145
previous arrow
next arrow
DSC02192
DSC01588
DSC01845
DSC02029
DSC01998
DSC01808
DSC01798
DSC02070
DSC02039
DSC02067
DSC01991
DSC01826
DSC02151
DSC01987
DSC01973
DSC01760
DSC01879
DSC02141
DSC01958
DSC02087
DSC01955
DSC01734
DSC01934
DSC02177
DSC01681
DSC01700
DSC01745
DSC02171
DSC02201
DSC02763
DSC02207
DSC02436
DSC02440
DSC02358
DSC02254
DSC02245
DSC02348
DSC02461
DSC02635
DSC02470
DSC02266
DSC02613
DSC02617
DSC02512
DSC02303
DSC02740
DSC02488
DSC02551
DSC02731
DSC02572
DSC02734
DSC02751
DSC03308
DSC03322
DSC02926
DSC02897
DSC02902
DSC03112
DSC02970
DSC03135
DSC02958
DSC03266
DSC03027
DSC03094
DSC03071
DSC03015
DSC03187
DSC03234
WOK_2312
WOK_2316
DSC03580
WOK_2225
WOK_2213
DSC03588
DSC03332
WOK_2232
WOK_2218
DSC03571
WOK_2279
DSC03557
WOK_2320
DSC03524
DSC03491
DSC03546
DSC03573
WOK_2135
DSC03347
WOK_2257
WOK_2267
WOK_2193
WOK_2274
WOK_2324
DSC03416
WOK_2155
WOK_2108
WOK_2113
WOK_2285
WOK_2178
WOK_2190
WOK_2166
WOK_2299
WOK_2128
WOK_2131
WOK_2311
WOK_2245
WOK_2266
WOK_2125
WOK_2111
WOK_2145
previous arrow
next arrow
Shadow

Na początku było słowo

Światowa prapremiera opery Tango Michała Dobrzyńskiego opartej na dramacie Sławomira Mrożka w Warszawskiej Operze Kameralnej.

Operowe libretto bazujące na poetyckim dziele, dramat, antyczny mit, biblijna przypowieść… Historia sztuki, w szczególności opery, dowodzi, że u zarania większości dzieł, ich uwertur, arii, ansambli, chórów, leżały ludzkie radości i tragedie, uczucia i emocje przelane na papier w postaci strofy, wersu, akapitu. Sukces operowej adaptacji Operetki Witolda Gombrowicza, wystawionej na scenie Warszawskiej Opery Kameralnej dowodzi, że przełożenie klasyki polskiego dramatu na język opery, mogą wieńczyć znakomite recenzje krytyki i entuzjazm melomanów. A to nieczęsto występuje w parze!

Wśród najwybitniejszych dramatów powojennej Polski bezspornie wymienimy Tango Sławomira Mrożka. Kanon naszej literatury wpisany w teatralny afisz, jak Kolumna Zygmunta w krajobraz Placu Zamkowego. Warto zauważyć, że w swojej dwuznaczności, ponadczasowości, dzieło wydaje się wręcz wymarzonym fundamentem do eksperymentu z formą i konwencją; do stworzenia na jego bazie opery. Aby słynny dramat rozpisany na takty, arie, ansamble, wreszcie ujęty w ramy – akty, zachował artystyczny poziom narzucony przez twórcę pierwowzoru, potrzeba ręki wizjonera. Jego wyobraźni, warsztatu, kompleksowego ujęcia dzieła, odnalezienia melodii i rytmu w tekście. Fakt, że od strony kompozytorskiej podjął się tego trudnego zadania Michał Dobrzyński, staje się gwarantem jakości. To właśnie ten twórca, zaliczany do grona najwybitniejszych kompozytorów młodego pokolenia, w mistrzowski sposób przełożył na język współczesnej opery wspomnianą gombrowiczowską Operetkę.

Artystyczny sukces potwierdziło zaproszenie spektaklu na festiwal oper kameralnych w Wiedniu, skąd transmitowała je telewizja ARTE. Opera, jako sztuka, daje doskonałe możliwość ukazania wieloznaczności literackiego pierwowzoru. Do typowych środków wyrazu dochodzi walor muzyki – budowanego napięcia, konfliktu. To idzie w parze z wieloznacznością i wielopłaszczyznowością akcji dzieła Mrożka. Opera, jako forma sceniczna, posiada magię niedopowiedzenia, sama muzyka może być odczytywana na tyle sposób, ilu ma słuchaczy.

 

Dzieło nie powstaje na pustyni

Rozmowa z MICHAŁEM DOBRZYŃSKIM, kompozytorem, autorem libretta do Tanga.

 

Pana współpraca z Warszawską Operą Kameralną procentuje drugim dziełem bazującym na klasyce polskiego dramatu. Po „Operetce” Witolda Gombrowicza przyszła kolej na „Tango” Sławomira Mrożka. Czy przenoszenie dramatu na język opery staje się Pana specjalnością?

Michał Dobrzyński: W sposób szczególny inspiruje mnie komponowanie muzyki ze starannie wyselekcjonowanym tekstem. On, naturalnie, z jednej strony w pewien sposób mnie ogranicza, ale z drugiej – wyzwala energię twórczą innego rodzaju. Pobudza wyobraźnię, być może nawet bardziej niż sztuki wizualne, ponieważ obraz, kształt, pełny kontekst czytanego słowa powstaje całkowicie w mojej wyobraźni, stopniowo. Odnajdywanie w tekście elementów, które później podporządkowuję autonomicznej idei muzycznej, tworząc niejako od nowa ożywione, skonkretyzowane muzyką postaci i sytuacje, to nie tylko samo tworzenie, komponowanie muzyki. To szeroko zakrojone, by tak rzec, poszukiwania na wielu obszarach wyobraźni. Natomiast nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy przenoszenie dramatu na język opery jest moją specjalnością. Nie zaprzeczę, że ten rodzaj twórczości daje mi szczególną satysfakcję intelektualną. Zawsze miałem zamiłowanie do rozwiązywania różnego rodzaju łamigłówek, a to jest konkretne „zadanie” twórcze do rozwiązania.

Na czym polega główna trudność przy adaptacji tak wyrafinowanych i wybitnych dzieł na cele operowe?

Właśnie na tym, o czym powiedziałem przed chwilą. Uściślając: zarówno Gombrowicz, jak i Mrożek mówią nam coś o świecie, w którym żyjemy, o ludzkiej naturze, o historii. Nie jest to jednak w żadnym wypadku przekaz prosty, jednobarwny. Dlatego właśnie żadne streszczenie nie może dać pojęcia o tym, co jest tam zawarte. Teksty Gombrowicza i Mrożka są w pewien sposób palimpsestowe, odwołują się do różnych konwencji, ale posiadają własny język oraz pewien charakterystyczny, zarezerwowany tylko dla twórców najwybitniejszych sposób mówienia o rzeczywistości. Dlatego prawdziwą trudność stanowi wybór, który z założenia coś eksponuje, ale czegoś pierwotnego tekstu pozbawia. Dla mnie ważne jest, by próbować odnaleźć własny sposób, własny język i swoją formę, która, jak gdyby w nadrzeczywistości jest możliwie równoległa: tzn. tożsama i autonomiczna zarazem względem idei, wokół której autor buduje cały tekst. Nie interesują mnie proste tropy w interpretacji tekstu.

Na czym polega siła, ponadczasowość i uniwersalność dzieła Sławomira Mrożka, która sprawia, że jest ono atrakcyjne jako baza do artystycznych działań?

Myślę, że jest to pytanie dla badaczy tej literatury. Ja mogę jedynie powiedzieć, co mnie zainspirowało, szczególnie w sensie muzycznym. A jest to według mnie doskonała koncepcja dramaturgiczna dzieła, czytelność postaci i sytuacji, konteksty społeczne zawarte w dramacie oraz, w moim odczuciu, niebywała aktualność tego tekstu. Mam tu na myśli przede wszystkim postać Edka, przez którą Mrożek pokazuje skutki rezygnacji z dialogu (również społecznego), przerażające zwycięstwo pustki intelektualnej, rezygnacji z wartości, która prowadzi, mówiąc wprost, do „zezwięrzęcenia” człowieka. Pytanie o to, w jakim świecie chcemy żyć, czym są i jakie znaczenie mają dla nas wartości, jest zawsze aktualne. To jest też pytanie o to, czym jest dla nas wolność i gdzie przebiegają jej granice, na które Mrożek nie daje jednoznacznej odpowiedzi.

Mówi się, że poezja to jest to „coś”, co ulatuje w przekładzie. Czy według Pana „Tango” mimo swojej muzycznej konotacji w tytule, jednocześnie będącej synonimem tańca przez wiele dekad określanego mianem wyuzdanego, posiada jakiś określony rytm czy śpiewność, wpisujące naturalnie wersy dramatu w pięciolinie partytury?

I tak, i nie. Wcale nie w sposób oczywisty w dramacie funkcjonuje tytułowe tango. Patrząc z mojej, kompozytorskiej jednak perspektywy, kluczową sprawą było odpowiednie „rozegranie” tego, jakie ma być słynne tytułowe tango. Podobnie jak w przypadku pisania Operetki nie mogłem w prosty sposób pójść za namową Gombrowicza, który w didaskaliach sugerował melodie łatwe, stare, w stylu wiedeńskiego walca, tak w przypadku Mrożka końcowa La cumparsita od początku stanowiła dla mnie tylko pretekst twórczy, wręcz prowokujący do własnego odszukania klucza do tego, czym jest i jakie jest znaczenie tanga w Tangu Mrożka. A ile jest, w sensie muzycznym, tanga Tangu? Na to już odpowiedziałem, komponując muzykę, a Państwu pozostawiam tę interpretację.

Rozbudowana sekcja perkusji z niemal solową partią wibrafonu, czelesta, wirtuozowsko traktowany akordeon… Stosuje Pan dosyć niesztampowy, jak dla opery, aparat wykonawczy.

Nie ma czegoś takiego jak sztampowy czy niesztampowy aparat wykonawczy. Czy można powiedzieć, że ktoś, kto – dajmy na to – podejmuje gatunek kwartetu smyczkowego, funkcjonującego od przeszło trzech wieków w historii muzyki, jest z założenia akademikiem? Liczy się tylko dzieło, a każdy jego element powinien być nierozerwalny z całością, niemożliwy do usunięcia bez jakiegoś „utrącenia” idei funkcjonującej w dziele.

Czy można mówić o stylistycznych inspiracjach w muzyce innych kompozytorów przy tworzeniu opery takiej jak ta?

Zawsze można mówić o inspiracjach muzycznych. Czym innym jest jednak inspiracja, a czym innym epigoństwo, którego w prawdziwej sztuce nie wolno tolerować. Jednak nie można też zapominać, że dzieło nie powstaje na pustyni, ale chcąc nie chcąc, niemal zawsze wpisuje się w jakąś tradycję, w szczególności, gdy mówimy o operze.

 

Libretto znalezione pod latarnią

Tango Sławomira Mrożka jest smutną komedią opowiadającą o młodzieńcu, który utraciwszy jakąkolwiek wiarę, zaczął poszukiwać sensu życia. Warto dostrzec podobieństwa tego utworu do Hamleta: i tu, i tu zdrada matki, bunt przeciw hipokryzji życia rodzinnego, pogoń za władzą i bolesne konsekwencje, które ponosi wrażliwy na brak sprawiedliwości bohater w zderzeniu z rzeczywistością. Są to podobieństwa uderzające. Władza jako temat równocześnie tragiczny i komiczny, władza, która jest zaskakującą praprzyczyną, sprężyną zmieniającą wszystko. Nic zatem dziwnego, że Tango, jako jedna ze sztuk opartych na silnej strukturze archetypicznej, do dziś krąży z powodzeniem po scenach całego świata.
Potencjał ma ten tekst ogromny, a jego muzyczność jest inspirująca. Sądzę, że pomysł, aby właśnie na bazie Tanga stworzyć polską operę, zasługuje na uznanie. Oto mamy mądry, przewrotny utwór literacki i myśli zawarte w słowach, które wręcz podpowiadają dźwięki, proszą, aby je usłyszeć. Dźwięki organicznie związane z językiem polskim, z melodią zawartą w tekście. Michał Dobrzański usłyszał. My wszyscy – pozostali współtwórcy tego wydarzenia – staraliśmy się jak najrzetelniej odczytać intencje obu autorów i z zaskoczeniem odnajdowaliśmy w muzyce kolejne zabawne, oryginalne i równocześnie wierne przesłaniu Mrożka harmonie.
Znałem Sławomira Mrożka osobiście, byłem reżyserem krakowskiej prapremiery Miłości na Krymie. Zwykle był bardzo powściągliwy w wyrażaniu opinii i emocji, więc pewnie nie wybuchnąłby entuzjazmem na wieść o tym, że na bazie jego Tanga powstała opera. Mam nadzieję, że po obejrzeniu i usłyszeniu naszego spektaklu nie poczułby się zdradzony i wyartykułował jakiś równoważnik zdania typu: „Można i tak”, „Niech tam”, „Także” lub „Niech będzie”. 

Maciej Wojtyszko, reżyser

 

Sukces operowej adaptacji Operetki Witolda Gombrowicza, wystawionej na scenie Warszawskiej Opery Kameralnej dowodzi, że przełożenie klasyki polskiego dramatu na język opery, mogą wieńczyć znakomite recenzje krytyki i entuzjazm melomanów. A to nieczęsto występuje w parze!

 Presto

U Dobrzyńskiego słychać pseudobarokowy chorał protestancki, niby-Mozartowskie ansamble, ekspresjonizujący Sprechgesang, atonalne, basowe uderzenia niskich dźwięków, jak z najciemniejszego Berga, impresjonistyczną mgłę, dodekafoniczne serie, operetkowe i musicalowe songi. Rewolucyjna wręcz mieszanka…

Michał Zdunik – Teatr

Skip to content