Wolfgang Amadeus Mozart
UPROWADZENIE Z SERAJU
Die Entführung aus dem Serail
Singspiel w trzech aktach, w oryginalnej niemieckiej wersji językowej z dialogami w języku polskim
Kompozytor | Wolfgang Amadeus Mozart
Libretto | Johann Gottlieb Stephanie der Jüngere
Premiera | 20 kwietnia 2018 r.
REALIZATORZY:
Dyrygent | Marcin Sompoliński
Reżyseria i Inscenizacja | Jurij Aleksandrow
Scenografia, Kostiumy i Światła | Paweł Dobrzycki
Współpraca scenograficzna | Katarzyna Gabrat-Szymańska
Choreografia | Natalia Madejczyk
OBSADA:
Konstanze | Joanna Moskowicz / Sylwia Krzysiek / Aleksandra Bubicz-Mojsa
Belmonte | Aleksander Kunach / Jacek Szponarski
Pedrillo | Bartosz Nowak / Tomasz Tracz / July Zuma
Blonde | Paulina Horajska / Aleksandra Żakiewicz
Osmin | Sebastian Marszałowicz / Robert Ulatowski / Dariusz Górski
Selim | Piotr Pieron / Maciej Miecznikowski
Mim | Andrzej Kwiatkowski / Mariusz Karpiński
Tancerka | Klaudia Walasz / Katarzyna Reisch
Statyści – dzieci | Irena Sztencel, Mikołaj Kos-Nowicki
Zespół Wokalny Warszawskiej Opery Kameralnej
Kierownik Zespołu Wokalnego | Krzysztof Kusiel-Moroz
Zespół Instrumentów Dawnych Warszawskiej Opery Kameralnej | Musicae Antiquae Collegium Varsoviense
Pianiści-korepetytorzy | Violetta Łabanow, Ramiro Sanjines, Aleksander Teliga Jr
Orientalny singspiel Mozarta miał premierę 16 lipca 1782 roku w Wiedniu. Uprowadzenie z Seraju spotkało się natychmiast z gorącym przyjęciem i było jedną z najczęściej wystawianych oper mozartowskich za życia kompozytora. Tematem dzieła jest przybycie na ratunek ukochanej więzionej przez tureckiego Paszę. Sam rys oraz turecki sztafaż nie wydaje się całkiem nowy, bowiem w już 1672 roku tureckie sceny muzyczne pojawiły się w Mieszczanin szlachcicem Moliere’a – Lullyego. Sama historia przybycia na ratunek w orientalne kraje nie jest nowa bowiem w roku 1735 w słynnej operze Les Indes Galantes cały pierwszy akt, opowiada dość podobną historię. Nowością w Uprowadzeniu z Seraju było z pewnością zastosowanie języka niemieckiego w treści libretta. Z tego tez powodu uważano ówcześnie, z pewną przesadą, że jest to pierwsza narodowa opera niemiecka. Wielką nowością są tu na pewno rozwiązania muzyczne: liryczne arie kochanków, dramatyczna i pełna nieco wydumanego patosu koloraturowa aria Konstancji z koncertującymi instrumentami dętymi. Jest to jedna z najtrudniejszych arii napisach przez Mozarta. Nie sposób też pominąć efektownego nawiązania do turecczyzny poprzez użycie perkusji janczarskiej jako środka charakteryzującego muzycznie Turków. Uprowadzenie z Seraju jest do dziś dnia jedną z najchętniej grywanych oper Mozarta.
O miłość trzeba walczyć
W złożonym labiryncie spektaklu szanowny widz zobaczy nie tylko zajmującą wesołą historię przygód młodych zakochanych osób w bajecznie nieprzewidywalnej Turcji XVIII stulecia, ale i liryczną opowieść i nieprostych relacjach Wolfganga Amadeusza Mozarta i jego żony Konstancji. Dzieło jest o miłości, o tym, że trzeba o nią walczyć. Miłość należy zdobyć, a potem ją utrzymać. Belmonte trafia do obcego kraju z powodu miłości i cierpi ogromnie z powodu miłości, a potem przezwycięża wszystko dzięki miłości. W naszym spektaklu są równoległe dwa wątki: komiczna fabuła i dramatyczna linia życia Mozarta. To nie przypadek, że główna bohaterka ma na imię Konstancja, tak jak żona kompozytora. Urzekł mnie polski teatr. Nie zabiegam i nie planuję swoich prac, po prostu Bóg tak mnie prowadzi. Dzięki temu na swojej drodze życiowej poznałem Warszawską Operę Kameralną i powróciłem do swojej dawnej idei. Śmiech w operze to wielce skomplikowana sprawa, a ja chciałbym, aby te dwa przeciwstawne sobie bieguny – komiczny i dramatyczny – były przedstawione w sposób interesujący dla widza. Ja z natury jestem bardzo ciekawski i w tym przypominam małpę. Z tego powodu reżyserowałem Borysa Godunowa Modesta Musorgskiego oraz Eugeniusza Oniegina Piotra Czajkowskiego we Wrocławiu. Mam w życiu dużo szczęścia. Pragnę wyrazić wdzięczność Pani Dyrektor Alicji Węgorzewskiej-Whiskerd za to, że jest mi dane współpracować ze wspaniałym zespołem artystów. Czerpię z tej pracy ogromną radość i zadowolenie.
Jurij Aleksandrow, reżyser
STRESZCZENIE
AKT I
Pałac baszy Selima nad brzegiem morza. Z trudem dotarł tu młody Belmonte, poszukujący swojej ukochanej Konstancji. Dziewczyna razem ze służącą Blondą męczy się w niewoli. Jak odnaleźć Konstancję i uratować ją – te pytania nie dają młodzieńcowi spokoju. Jednak branki dobrze strzegą wierni słudzy baszy. Jeden z nich to stary nadzorca Osmin. Wszelkie próby, jakie podejmuje Belmonte, żeby dowiedzieć się, czy w pałacu nie ma jego służącego Pedrilla, nie przynoszą rezultatu. Przypadkowe spotkanie z Pedrillem, który wyszedł z pałacu, wyjaśnia wszystko. Belmonte dowiaduje się, że statkiem, na którym znajdowała się Konstancja ze służącą oraz on sam, zawładnęli piraci. Pedrillowi, jako rzekomemu ogrodnikowi, udało się zdobyć zaufanie baszy. Może przedstawić Selimowi Belmonta w charakterze doświadczonego budowniczego – o wiele prościej będzie przygotować ucieczkę branek! Do brzegu przybija świątecznie ustrojony statek, z którego w otoczeniu wielkiej świty schodzą basza i Konstancja. Dziewczyna jest smutna, przekonana, że los na zawsze rozłączył ją z Belmontem, którego nie może zapomnieć. Selim wyrzuca Konstancji, że długo czeka, aż ona zgodzi się zostać jego umiłowaną. Tymczasem Pedrillo realizuje swój plan: prezentuje Belmonta jako utalentowanego budowniczego, który pragnie służyć baszy. Skromny młodzieniec od razu budzi zaufanie Selima. Belmonte pragnie niezwłocznie uwolnić ukochaną. Służący doradza, aby się nie spieszyć, pośpiech może zepsuć cały plan. Pedrillo potrafi pohamować swoje uczucia, ale i jemu jest trudno, ogląda swoją ukochaną Blondę obok starego chytrusa Osmina. Osmin próbuje pojmać Belmonta i Pedrilla.
AKT II
Ogród przy pałacu Selima. Nieopodal mieszkanie Osmina. Staremu spodobała się urodziwa służąca Konstancji, więc basza podarował mu Blondę. Jednak dziewczyna drwi z zalotów Osmina, nigdy nie zgodzi się zostać jego niewolnicą. Osmin przestrzega Blondę przed spotkaniami z Pedrillem. Ale dziewczynę trudno zastraszyć. Jest zdziwiona, jak kobiety w tym kraju mogą godzić się na poniżanie. Ona broni swego prawa do wolności. Skonfundowany Osmin woli się skryć. Pojawia się Konstancja, tęskni za ukochanym. Wchodzi Selim w otoczeniu świty. Przypomina Konstancji, że nie zamierza dłużej czekać i jutro nazwie ją swoją żoną. Konstancja rozpacza. Pedrillo, który w tym czasie spotkał się z Blondą, zdążył jej przekazać, że Belmonte tu się ukrywa i wszystko jest gotowe do ucieczki. Służąca spieszy podzielić się radosną wieścią ze swoją panią. Pewny powodzenia jest też Pedrillo. Trzeba tylko zaczekać do północy i oszukać straże. Zacząć należy, oczywiście, od Osmina. Wszystko przebiega według planu. Osmin osusza butelkę za butelką, nie podejrzewając, że z winem wypija również proszek nasenny, wsypany przez Pedrilla. Starzec się upija i zasypia .W ogrodzie pojawia się Belmonte, a wkrótce po nim – Konstancja. Pedrillo tymczasem znika z Blondą.
AKT III
Wszystko jest gotowe do ucieczki. Przy brzegu stoi statek, który ma przyjąć uciekinierów na pokład. O północy na placu przed pałacem Selima pojawiają się Pedrillo i Belmonte, którzy zabrali ze sobą drabinę. Chcąc dać znak zakochanym, Pedrillo śpiewa serenadę. Robił tak każdego wieczoru, więc straż nic nie podejrzewa. Los sprzyja uciekinierom. Konstancja i Belmonte kryją się. Jednak druga para nie ma szczęścia – drogę przecina im rozwścieczony Osmin, głośno wzywając pomocy. Niebawem straż przyprowadza również Belmonta i Konstancję. Cała czwórka postanawia mężnie znieść niechybną śmierć. Pojawia się rozgniewany basza. Sytuację uciekinierów dodatkowo pogarsza to, że Selim poznaje w Belmoncie syna swojego zaklętego wroga. Zakochani żegnają się ze sobą, sądzą, że basza ich nie ułaskawi. Jednak, ku zdziwieniu wszystkich obecnych, Selim podejmuje nieoczekiwaną decyzję: nie będzie się mścił na synu swojego wroga. Okazuje miłosierdzie i wypuszcza zakochanych na wolność. Tak nieoczekiwanie szczęśliwie kończy się ta historia. Artyści z uniesieniem wysławiają szczęśliwego autora w otoczeniu jego rodziny.
***
“Uprowadzenie z seraju”, muzyka świetna, kostiumy szałowe, hurysy tańczą, a publiczność boki zrywa.
Bronisław Tumiłowicz, Przegląd
Mała, kameralna scena może być największym sprzymierzeńcem twórców spektaklu. Wystarczy pomysł i doskonała realizacja. Niby banał i oczywista oczywistość. Ale wielokrotnie sprawdziłam, że nie tak łatwo tę oczywistość wprowadzić w życie. Nie tym razem. „Uprowadzenie z Seraju” w Warszawskiej Operze Kameralnej to małe wielkie arcydzieło. Przy czym określenia „małe” używam z uwagi na przestrzeń, na jakiej się wydarza. Reżysersko-choreograficzno-kostiumowo-scenograficzne cacuszko zaserwowano nam z szacunkiem i miłością do muzyki W.A. Mozarta.
Alicja Węgorzewska-Whiskerd, dyrektor artystyczna WOK, zaprosiła do współpracy świetnych twórców, dając im ogromny komfort pracy. To było widać. W kostiumach, w choreografii, w reżyserii, w scenografii. I to było też słychać w muzyce.
„Uprowadzenie z Seraju” to opera-pułapka. Wirtuozowskie partie wokalne przesycone są powtórzeniami, przez co fabuła może się dłużyć, a opera staje się nużąca. Ale znów – nie tutaj, nie tym razem. Reżyser zadbał o widza, ale nie przesadził. Więc np. gdy Konstancja z uporem maniaka powtarza w kółko, że kocha innego i prędzej zginie, niż odda się Baszy – ten gestem, mimiką, całym sobą skupia naszą uwagę, czyniąc arię wręcz ciekawą.
Było więc kolorowo, bajkowo, bogato. Nawet najmniejszy detal był perfekcyjnie wykonany (pomalowane na złoto paznokcie Baszy!!!). To ważne właśnie przy tak małej scenie, gdzie kontakt widza z artystą jest bliski, więc i każdy fałsz, każda usterka – widoczne. Tu nie było fałszów ani zgrzytów. Śpiewacy do „Uprowadzenia” wybierani byli w drodze castingu. Decydowały nie tylko walory techniczne, umiejętności muzyczne, ale także aktorskie. Każda z postaci w tej operze ma charakter, określone cechy, które trzeba uwypuklić. Konstancja niczym mimoza, delikatna i krucha, choć charakterku momentami jej nie brakuje, Blonda ostra, gorąca, przebojowa, Basza autorytarny, Osmin nieco obleśny staruch… Widzieliśmy to wszystko!
Kinga Wojciechowska, Presto