Inscenizacja i reżyseria Marek Weiss
Kierownictwo muzyczne Benjamin Bayl
Scenografia i kostiumy Hanna Szymczak
OBSADA:
Fiordiligi – Anna Mikołajczyk
Dorabella – Elżbieta Wróblewska
Despina – Sylwia Krzysiek
Ferrando – Aleksander Kunach
Guglielmo – Tomasz Rak
Don Alfonso – Leszek Skrla
Violetta Łabanow fortepiano
Zespół Wokalny Warszawskiej Opery Kameralnej
Krzysztof Kusiel-Moroz przygotowanie Zespołu Wokalnego
Zespół Instrumentów Dawnych Warszawskiej Opery Kameralnej „Musicae Antiquae Collegium Varsoviense”
Cosi fan tutte
Cosi fan tutte to opera buffa, której premiera miała miejsce w wiedeńskim Burghtheater 26 stycznia 1790 roku. Kompozycja już od czasów Mozarta, a szczególnie w wieku XIX wzbudzała kontrowersje etyczne. Tematem dzieła jest bowiem zamiana partnerów między dwiema parami kochanków. Libretto Lorenza da Ponte jest oczywiście pomyślane jako typowa opera buffa, Mozart jednak nadał dziełu własny, indywidualnych wymiar. Jak zwykłe w operach salzburskiego geniusza spostrzegamy koncentrację kompozytora na psychologicznym wymiarze każdej z postaci.
Różnorodne środki muzyczne pomagają nakreślić cechy charakterologiczne jak wierność, stałość, zmienność, pożądanie nowości, czy zwykła zazdrość. Zabawna intryga dzieła nie może ukryć gorzkiej wymowy całości, w której świat przedstawiony jest jako skalany niewiernością i żądzą. Muzyka Mozarta jak zwykle unika drastycznych momentów, choć zawoalowane emocje nie przesłaniają wymowy całości.
Kompozycja ta cieszy się wielkim powodzeniem obecnie również ze względu na społeczną wymowę libretta i uniwersalny wymiar związany z przedstawieniem ludzkich charakterów. Rysy psychologiczne zawarte w muzyce pokazywane są obecnie z dużo większą dowolnością, ze względu na inne postrzeganie przyzwoitości czy większą swobodę obyczajową. Stąd też uznaje się dziś Cofi fan tutte za najbardziej frywolną operę co nie wydaje się do końca słuszną interpretacją. Dzieło traktuje jak zwykle w przypadku Mozarta o relacjach międzyludzkich, o miłości, wierności, błędzie i wybaczeniu. Są to zatem cechy absolutnie ludzkie i naturalne. Nie było zapewne celem librecisty i kompozytora przytłaczanie widza nadmiarem erotyki czy frywolności. Jest to raczej mozartowski moralitet, w którym poważne wady w relacjach między ludźmi są piętnowane, natomiast oddanie, szczerość i przebaczenie wyniesione zostały przez kompozytora jako największe cnoty.
O spektaklu „Così fan tutte” mówi jego reżyser:
„Dzieło uchodzi za komedyjkę o niewiarygodnej intrydze, w której dwaj młodzieńcy przebierają się za egzotycznych adoratorów i uwodzą nierozpoznani swoje narzeczone. Celem jest wypróbowanie ich wierności i wygranie zakładu z weteranem miłostek utrzymującym, że nie ma wiernych kobiet i wszystkie w końcu zdradzają swoich partnerów. Dla niektórych miłośników Mozarta jest to jednak najbardziej skomplikowane i gorzkie arcydzieło, w którym boska muzyka osłania piękną formą straszliwą prawdę o bezradności ludzkiej wobec sprzeczności pomiędzy pokusami seksu a ideą miłości. Podzielam ten punkt widzenia i w moim spektaklu pokazuję, jak głęboko sięgają Mozart z Da Ponte w swojej krytyce obłudy i podłości, jakiej dopuszcza się świat męski wobec kobiet. Perfidia ich pomysłu polega bowiem nie na przebierance, tylko na jednoczesnej zamianie partnerów. To znaczy, że każdy z panów świadomie i bezkarnie uwodzi narzeczoną kolegi. Założyłem, że nie ma żadnych szans, żeby nie zostali rozpoznani. A więc cała gra jest prowadzona świadomie. Początkowo kobiety bronią się przed zabawą. Jedna opiera się krócej, druga dłużej, zgodnie ze swoim temperamentem seksualnym. Gra doprowadza obie siostry do przekonania, że zamiana jest zgodna z ich prawdziwymi skłonnościami. A więc początkowe ustalenie „kto z kim” okazało się błędne. Teraz wyjaśniło się, kto z kim powinien spędzić życie. Ale nagle gra się kończy i mężczyźni chcą powrócić do wersji oficjalnej. Mają pretensje do kobiet, chociaż sami zainicjowali grę i brali w niej udział bez skrupułów. W mojej ocenie są podli i ich stwierdzenie tytułowe, że „tak czynią wszystkie” jest bezczelne. Żeby ten sens wydobyć z konwencji wesołej zabawy, poczyniliśmy w naszej inscenizacji pewne zabiegi interpretacyjne. Uważam, że nie naruszają intencji twórców opery, lecz przybliżają je widzom wychowanym w innej obyczajowości i obeznanym z wieloma gorzkimi prawdami o ludzkich skłonnościach, które w epoce Mozarta nie mogły być przedmiotem publicznych rozważań. Mój spektakl jest przeciwko libertynom i rozpustnikom, którzy swoje zepsucie i pogardę dla kobiet ubierają w filozoficzne tezy i mądrości mające świadczyć o doświadczeniu, a tak naprawdę są efektem narastającej impotencji i poczucia odrzucenia. To oni psują młodych tęskniących za czystą miłością. To oni manipulują wartościami w świecie sztuki i refleksji nad człowiekiem, odbierając nam nadzieję na pozytywny wymiar ludzkich uczuć. To oni z seksu czynią fałszywą religię i prawdę ostateczną, od której nie ma odwołania. Twierdzą, że zabawa jest w życiu dobrem najwyższym, a powaga miłości jest śmieszna i żałosna […] – świntuchy głoszące ich żałosną prawdę o kobietach, które traktują jak przedmioty pozbawione indywidualności i godności. Bywa niestety, że czuję się jednym z nich. Ten spektakl jest więc również moim wyznaniem skruchy i formą przeprosin za podłe myśli i uczynki. Ktoś może powiedzieć, że opera nie jest miejscem na osobiste porachunki. Ale opera jest teatrem, a to już jest miejsce, w którym osobiste wyznania są fundamentem.”
Marek Weiss