33. Festiwal Mozartowski w Warszawie
Teatr Warszawskiej Opery Kameralnej
Wolfgang Amadeus Mozart
UPROWADZENIE Z SERAJU
Die Entführung aus dem Serail
Singspiel w trzech aktach, w oryginalnej niemieckiej wersji językowej z dialogami w języku polskim
Kompozytor | Wolfgang Amadeus Mozart
Libretto | Johann Gottlieb Stephanie der Jüngere
Premiera | 1 czerwca 2023
REALIZATORZY:
Kierownictwo muzyczne | Marcin Sompoliński
Inscenizacja, reżyseria i dialogi | Michał Znaniecki
Scenografia, kostiumy i światła | Paweł Dobrzycki
Choreografia | Inga Pilchowska
Scenografia | Katarzyna Gabrat-Szymańska
OBSADA:
Konstanze – Joanna Moskowicz
Belmonte – Aleksander Kunach
Pedrillo – Szymon Rona
Blonde – Katarzyna Drelich
Osmin – Sebastian Marszałowicz
Selim – Maciej Miecznikowski
TANCERZE:
Katarzyna Reisch, Patryk Rybarski, Volodymyr Ryga, Jakub Jóźwiak, Sebastian Piotrowicz, Jan Kosianko, Mirosław Woźniak
Zespół Wokalny Warszawskiej Opery Kameralnej
Kierownik: Krzysztof Kusiel-Moroz
Orkiestra Instrumentów Dawnych Warszawskiej Opery Kameralnej
Musicae Antiquae Collegium Varsoviense
DYRYGENT
Marcin Sompoliński
NUT TYLE, ILE TRZEBA
„Powiedziałbym, że w operze poezja musi być całkowicie posłuszną córką muzyki” – pisał 13 października 1781 roku Wolfgang Amadeusz Mozart w liście do swojego ojca, Leopolda. Pracował wówczas niesłychanie intensywnie nad swym nowym dziełem – singspielem Uprowadzenie z seraju do libretta dostarczonego mu przez urodzonego we Wrocławiu poetę, Gottlieba Stephanie.
„Dlaczego włoskie komiczne opery są popularne wszędzie, pomimo nieszczęśliwych librett?” – pytał w liście kompozytor, zrazu samemu udzielając odpowiedzi – „Ponieważ w nich muzyka króluje, a kiedy się jej słucha, wszystko inne zostaje zapomniane. Opera jest skazana na sukces, gdy fabuła jest dobrze opracowana, słowa są podporządkowane wyłącznie muzyce, a nie upychane między nutami tu i tam, w taki sposób, by pasowały do jakiegoś nieszczęśliwego rymowania. Najszczęśliwiej dzieje się, gdy dobry kompozytor, który ma warsztat i jest wystarczająco przekonywujący w sugestiach, spotyka zdolnego poetę. Ot, takiego prawdziwego feniksa. Efekt jest taki, że w tym przypadku nie należy się obawiać o brawa, nawet ignorantów” – twierdził Mozart.
„Uprowadzenie z seraju” od początku miało lekki narodowy podtekst. Otóż, zgodnie z wolą cesarza Józefa II Habsburskiego, wielkiego orędownika singspielu jako narodowej formy artystycznego wyrazu (swoistej opozycji do włoskiej opery buffa), miano wystawiać dzieła w języku niemieckim. I jak to często bywa, po kilka latach poczynań nie zwieńczonych sukcesami, których fundamentem był dobór złych kapelmistrzów, sam cesarz postanowił zwrócić się do Mozarta i poety Gottlieba Stephanie o stworzenie dzieła, które wpisze się w jego ideę wypracowania niemieckiej odpowiedzi na wszechobecną włoską operę buffa. Dzieło nie pozostaje też tematycznie głuche na panującą wówczas modę na wszystko, co orientalne, co kojarzone było z Imperium Otomańskim. Stragany Wiednia i Berlina pełne były wówczas kolorowych tkanin, przypraw, bakalii, a wszystko, co kojarzyło się z odległą krainą, w dodatku w otoczce odmienności religijnej i kulturowej tej krainy, budowało ciekawość.
W Uprowadzeniu z seraju widz dostał wszystko, z czym ta tematyka się kojarzyła. Postacie zostały wręcz przerysowane, jak choćby Basza Selim – groźny, despotyczny władca, czy libertyn Osmin – lekkoduch nadzorujący jego harem. Również muzyka, wzorowana na kapelach janczarskich, dochodzi do głosu w swej zachodniej adaptacji na klasyczną orkiestrę, wzbogacona o charakterystyczne instrumenty perkusyjne.
Pierwotnie Uprowadzenie z seraju planowane było jako opera, której premiera miała uświetnić wizytę księcia Pawła I Romanowa, późniejszego cara Rosji w Wiedniu. Było jednak zbyt mało czasu i ostatecznie Romanowa podjęto jedną z oper Christopha Willibalda Glucka, dając Mozartowi więcej czasu na dokończenie dzieła. Opłaciło się. Kompozytor długo układał jego ostateczną formę, przestawiając ansamble i arie.
Sukces premiery (16 lipca 1782 w Burgtheater w Wiedniu) był tak wielki, że zaprocentował specjalnym zaproszeniem Mozarta na salony siedziby cesarza – Hofburgu. To tam padły chętnie przywoływane słowa monarchy, w sposób osobliwy recenzujące dzieło: „Zbyt piękne to dla naszych uszu, drogi Mozarcie. I strasznie dużo nut!”. Na co kompozytor miał odpowiedzieć: „Akurat tyle nut, ile trzeba”.
Najlepszą recenzją tego, co się wydarzyło, są słowa samego Johanna Wolfganga von Goethego: „Wszystkie nasze wysiłki zmierzające do ograniczenia się do tego, co proste i niewydumane, poszły na marne, gdy pojawił się Mozart. “Uprowadzenie z seraju” podbiło wszystko, a nasze starania w tym, abyśmy napisali utwór teatralny tak doskonały, jak jego, próżne”.
„Uprowadzenie z seraju” było najczęściej wystawianym dziełem scenicznym za życia kompozytora.
Piotr Iwicki